Rodzice dwuletniego Alfiego są zdruzgotani wyrokiem Sądu Najwyższego w Wielkiej Brytanii.
Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii orzekł we wtorek, że szpital może usunąć respirator podtrzymujący życie malucha pomimo sprzeciwu rodziców. Szpital stwierdził, że byłoby to "nieżyczliwe, niesprawiedliwe i niehumanitarne", aby umożliwić utrzymanie 21-miesięcznemu dziecka przy życiu.
Alfie Evans, syn Thomasa Evansa i Kate James, ma tajemniczą, nierozpoznaną chorobę. Jest w śpiączce i ma drgawki, ale reaguje, gdy jego rodzice wchodzą w interakcje z nim. Thomas ma 21 lat, a Kate ma 20 lat. - Mój syn ma dwa lata i został skazany na karę śmierci - powiedział Thomas Evans po wydaniu wyroku - Chcą zabić go w piątek i nie pozwolą nam nawet zabrać go do domu.
Szpital walczył o możliwość odłączenia respiratora, mimo że jego rodzice chcieli go przywieźć prywatną karetką do szpitala Bambino Gesu w Rzymie.
- To jeszcze nie koniec - powiedział po ogłoszeniu wyroku Thomas Evans - Nie poddaję się. Mój syn się nie poddaje. Nikt - i powtarzam, nikt - w tym kraju nie zabierze mi mojego chłopca. Nikt.
Rodzice Alfiego utworzyli nawet grupę na Facebooku o nazwie "Armia Alfiego", która stale informuje o sytuacji. Udostępniane są tam filmy i zdjęcia Alfiego, który reaguje pozytywnie na to, że jego rodzice go dotykają, otwiera oczy, ssie smoczek i rozciąga się.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.