Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton zaprezentowała w czwartek swą ostateczną propozycję w sprawie korpusu dyplomatycznego UE. Obiecała, że co roku będzie w raportach sprawdzać równowagę geograficzną, tak by wszystkie kraje były obecne w nowej służbie.
"Moja propozycja zawiera równowagę geograficzną. Osiągnę ją, bo poprosiłam wszystkich o przysyłanie mi jak najlepszych kandydatów. Dzięki monitoringowi zapewnię, że będzie to służba dla całej Europy, ale to zajmie jakiś czas" - powiedziała Ashton na konferencji prasowej.
"Wszystkie nominacje do Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych (ESDZ) będą odbywać się na podstawie zasług i możliwie jak najszerszej podstawie geograficznej, tak aby w personelu ESDZ była (zapewniona) znaczna obecność obywateli wszystkich krajów członkowskich" - brzmi propozycja. Będzie musiała ona być jeszcze zaaprobowana przez Radę ministrów spraw zagranicznych "27".
Propozycja Ashton nie zawiera kwot narodowych dotyczących udziału poszczególnych państw w nowej quasi-instytucji, jaką będzie ESDZ. Przewiduje natomiast, jak zapowiedziała Ashton, monitoring równowagi geograficznej.
"Co roku sporządzany będzie raport na temat równowagi geograficznej" - wyjaśniły źródła z otoczenia Ashton. Ponadto propozycja przewiduje, że przy nominacjach komisarz doradzać będzie komitet selekcyjny. "W jego składzie będzie przedstawiciel każdego państwa członkowskiego, który będzie mógł proponować środki korygujące" - powiedziały źródła.
Pierwsza duża rewizja ESDZ zapowiedziana jest na 2013 rok.
Ashton ma nadzieję, że porozumienie w sprawie ESDZ rządy UE osiągną do 26 kwietnia, kiedy odbędzie się następne posiedzenie szefów MSZ "27". Jak zapewniła, otrzymała już poparcie przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Barroso i pozostałych komisarzy na posiedzeniu kolegium w środę.
"W interesie nas wszystkich jest, by ESDZ działała najszybciej jak to możliwe. Jego zadaniem będzie wzmocnienie skuteczności Unii Europejskiej na arenie międzynarodowej" - powiedziała.
Jej propozycja zakłada, że ESDZ kierować będzie sekretarz generalny wraz z dwoma zastępcami. W Brukseli panuje powszechne przekonanie, że będzie nim Francuz Pierre Vimont (obecny ambasador Francji przy USA, wcześniej przy UE), ale Ashton tego nie potwierdza. Służba będzie składać się z kierowanych przez sześciu dyrektorów departamentów podzielonych według klucza tematycznego i geograficznego (regiony), zajmujących się np. współpracą z organizacjami międzynarodowymi, takimi jak ONZ, prawami człowieka oraz z osobnej struktury ds. administracyjnych.
Ashton wciąż nie jest w stanie powiedzieć, ile dokładnie osób ostatecznie będzie pracować w ESDZ - w centrali w Brukseli i w rozsianych po świecie delegacjach UE, a to między innymi dlatego, że nie wie, ile środków na nową służbę zgodzą się przeznaczyć kraje członkowskie. Ashton wystąpiła w czwartek o rewizję budżetu UE w tym celu.
Na początku koszty będą niewielkie, bo ESDZ będzie się przede wszystkim opierać na dotychczasowych urzędnikach przetransferowanych z unijnych instytucji: głównie z departamentu spraw zewnętrznych KE (tzw. Relex) i 137 delegacji KE, które zostaną przekształcone w ambasady unijne, a także z sekretariatu generalnego Rady UE. "Mam nadzieję, że jak najszybciej dołączą do nich dyplomaci z krajów członkowskich" - powiedziała Ashton. Nieoficjalnie dyplomaci szacują, że w ESDZ będzie pracować do 3 tys. osób - 1,5 tys. w Brukseli i drugie tyle w ambasadach.
Nie czekając na oficjalną decyzję w sprawie powołania ESDZ, Ashton ogłosiła już pierwsze konkursy na szefów 32 placówek w różnych krajach, w tym w Pakistanie, Chinach, Argentynie, Brazylii, Albanii czy Senegalu. Konkursy są zaadresowane do dyplomatów państw UE, a nie urzędników unijnych instytucji, bowiem wymagane jest kilkuletnie doświadczenie w krajowych służbach dyplomatycznych. Kandydaci mają się zgłaszać do 2 kwietnia.
Polscy dyplomaci i europosłowie od miesięcy zabiegali o jak największe gwarancje, że w służbie znajdzie się miejsce dla osób z nowych państw. Dlatego, że w KE i Radzie UE wciąż pracuje znaczniej mniej osób z nowych krajów członkowskich: według danych z lutego w dyrekcji generalnej Relex pracuje zaledwie 25 Polaków na 662 zatrudnionych, zaś na ponad 1000 pracowników w 137 reprezentacjach KE na świecie przypada zaledwie 11 Polaków.
Ashton nie uwzględniła w swej propozycji pomysłu PE, by zamiast jednego silnego urzędnika w roli sekretarza generalnego, powołać sześciu politycznych zastępców. Choć PE ma tylko prawo do opinii w sprawie kształtu ESDZ, to może utrudnić jej powołanie, dzięki swym uprawnieniom budżetowym, na równi z rządami UE.
Według propozycji KE, polityka rozwojowa i personel zajmujący się nią obecnie w KE tylko częściowo zostanie przeniesiony do ESDZ; część zaś pozostanie w gestii KE. W KE pozostanie w całości pomoc humanitarna i polityka sąsiedztwa.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.