Amerykańskie władze federalne przyznały, że nie są w stanie znaleźć rodziców 38 dzieci, które nie ukończyły jeszcze 5. r.ż., odłączonych od rodziców przyłapanych podczas próby nielegalnego przekroczenia granicy USA.
Te dzieci to tylko jedna, najmłodsza grupa z rzeszy ok. 3 tys. dzieci nielegalnych imigrantów oddzielonych od rodziców, których zatrzymano podczas próby nielegalnego przejścia przez "zieloną granicę". Dzieci przebywają obecnie w ośrodkach odosobnienia Biura Świadczeń dla Uchodźców (Office of Refugees Services), w schroniskach organizacji charytatywnych bądź w tymczasowych rodzinach zastępczych na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Jedna doba opieki nad takim dzieckiem kosztuje ok. 650 USD.
W ubiegłym tygodniu sędzia sądu federalnego w San Diego w Kalifornii Dana Sabraw wydał władzom federalnym nakaz połączenia z rodzicami do 10 lipca 101 najmłodszych dzieci, które nie ukończyły jeszcze 5. r.ż., a pozostałych dzieci nielegalnych imigrantów do 26 lipca. Sabraw, mianowany na stanowisko sędziego federalnego przez republikańskiego prezydenta George'a W. Busha, w uzasadnieniu swojej decyzji stwierdził, że sytuacja rozłączonych rodzin nielegalnych imigrantów "osiągnęła poziom kryzysu", i obarczył administrację prezydenta Donalda Trumpa odpowiedzialnością za stworzenie "chaotycznych warunków na granicy".
Sarah Fabian, prawniczka reprezentująca resort sprawiedliwości podczas posiedzenia sądu, zwróciła się z prośbą przełożenie tych terminów na później. Umotywowała to trudnościami w odnalezieniu rodziców 38 dzieci znajdujących się obecnie pod opieką rządu federalnego. Rodzice 19 z tych 38 dzieci zostali już deportowani ze Stanów Zjednoczonych do swoich rodzinnych krajów, a rodzice pozostałych 19 dzieci z tej grupy zostali zwolnieni z aresztów imigracyjnych i do tej pory nie udało się ustalić miejsca ich pobytu. Fabian zwróciła uwagę, że władze amerykańskie nie mogą oddać dzieci pod opiekę osób, które nie są w stanie udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że są ich rodzicami.
Fabian wskazywała na liczne przypadki wykorzystywania cudzych dzieci przez nielegalnych imigrantów i przemytników imigrantów jako swoistej "wizy wjazdowej" do USA, gwarancji pobłażliwego traktowania przez straż graniczną. Podkreślała, że władze nie mogą przekazać dzieci osobom np. z przeszłością kryminalną, które nie są w stanie bądź nie zamierzają zapewnić im właściwej opieki. "Zawsze będzie istniał konflikt pomiędzy szybkim połączeniem (z rodzicami) a bezpiecznym połączeniem" - powiedziała.
Sędzia Sabraw częściowo przyjął te argumenty i zgodził się, aby w uzasadnionych przypadkach, po analizie sytuacji wszystkich czekających na połączenie z rodzicami 101 dzieci, które nie ukończyły 5. r.ż., przedłużyć termin ostatecznego połączenia rodzin. Nie zgodził się jednak na przedłużenie terminu połączenia dzieci z rodzicami bez podania konkretnej daty w pozostałych przypadkach. W sobotę otrzymał listę wszystkich dzieci z grupy wiekowej poniżej 5 lat i po przeglądzie ich sytuacji wspólnie z prawnikami rządu i Amerykańskiego Związku Swobód Obywatelskich (American Civil Liberties Union - ACLU) zadecyduje w poniedziałek, w których przypadkach władze mogą połączyć dzieci z rodzicami w późniejszym terminie niż 10 lipca.
Pracownicy odpowiedzialnego za opiekę nad tymi dziećmi Biura Świadczeń dla Uchodźców do czasu zaprzestania 20 czerwca na podstawie rozporządzenia wykonawczego prezydenta Trumpa procedury oddzielania dzieci nielegalnych imigrantów od ich rodziców odnaleźli zaledwie 83 rodziców - mniej niż 10 procent. Proces odnajdywania rodziców jest czasochłonny, ponieważ opiekujący się dziećmi pracownicy Biura Świadczeń dla Uchodźców, aby wykluczyć możliwość pomyłki czy oszustwa, przeprowadzają testy DNA. Analiza takich testów zajmuje przeciętnie tydzień, a w przypadku, gdy wyniki testów nie są jednoznaczne, opiekujący się dziećmi pracownicy Biura Świadczeń dla Uchodźców muszą znaleźć inne sposoby potwierdzenia tożsamości rodziców.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.