Talibowie zorganizowali w poniedziałek zasadzkę w prowincji Kunduz na północy Afganistanu i wzięli jako zakładników co najmniej 100 osób, w tym kobiety i dzieci - poinformowali przedstawiciele władz. Do zdarzenia doszło w pierwszym dniu obowiązywania rozejmu.
Przewodniczący rady prowincji Kunduz Mohammad Jusuf Ajubi oświadczył, że talibowie zatrzymali trzy autokary na drodze niedaleko miasta Chanabad i uprowadzili pasażerów. Zdaniem Ajubiego porywacze szukali pracowników rządowych lub funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa.
Szef policji w sąsiedniej prowincji Tachar Abdul Rahman Aktasz poinformował, że uprowadzeni pasażerowie pochodzili z prowincji Tachar i Badachszan i jechali do stołecznego Kabulu. Na razie w tej sprawie talibowie nie wydali żadnego oświadczenia, jednak - jak zaznacza agencja AP - rejon, w którym doszło do zdarzenia, pozostaje pod ich kontrolą.
W poniedziałek zaczął obowiązywać ogłoszony przez prezydenta Afganistanu Aszrafa Ghaniego czterodniowy rozejm z okazji święta Id al-Adha (Święta Ofiarowania). Choć talibowie nie odpowiedzieli oficjalnie na propozycję szefa państwa, cytowane przez Reutera źródła talibskie podawały, że przywódcy talibów wstępnie zgodzili się na zawieszenie broni z siłami rządowymi. Miał to jednak jeszcze ostatecznie zatwierdzić ich najwyższy przywódca, mułła Hajbatullah Ahundzadeh. Zapowiadali ponadto, że z tej okazji uwolnią setki więźniów.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.