Zachwyt nad własną mocą i wspaniałością mógłby być tylko śmieszny, gdyby nie był tragiczny. Bo oznacza ślepotę na problem, który będzie narastał, bo nikt nawet nie spróbuje się z nim zmierzyć.
"To Kościół, który przyjeżdża do Dublina z wielką radością, że małżeństwo i rodzina w Polsce mimo różnych problemów i ataków ciągle mają się dobrze. Chcemy, aby ten przykład małżeństwa opartego na mężczyźnie i kobiecie, otwartego na życie, pełnego radości, stawał się także miejscem wymiany doświadczeń."
Przeczytałam. Raz, drugi, trzeci. Dalej nie wierzę.
Przyjrzyjmy się realiom. Generalnie małżeństw, w tym sakramentalnych, jest coraz mniej. Młodzi ludzie nie chcą brać ślubu, nawet wtedy gdy rodzi im się dziecko. Bo tak łatwiej. Bo po co nam papierek, a później kłopot z rozwodem? To nie tylko obserwacja wynikająca ze statystyk parafialnych. W 2017 roku blisko jedna czwarta dzieci w Polsce urodziła się w niesformalizowanym związku (dokładnie 24,1%). Statystyki ratuje większa liczba kobiet decydujących się na dziecko po 30. r.ż., zwykle żyjących w zalegalizowanych związkach. W grupie nastolatek (15-19 lat) nawet 80-90% nie wchodzi w związek małżeński (rekord w tej kwestii - owe 90% - należy do województwa zachodniopomorskiego).
Co więcej: statystycznie rzecz biorąc w Polsce rozpada się jedna trzecia małżeństw. W 2016 roku rozwodów było 64 tysiące. W roku 2017 - 65 tysięcy. Rocznie na 1000 mieszkańców mamy 4,9 ślubów i 1,7 rozwodów. Proszę mi nie mówić, że rozpadają się tylko związki cywilne.
Owszem, mamy poradnie. Owszem, większość (jeśli nie wszyscy) narzeczeni przechodzą katechezy przedmałżeńskie. Tylko... co z tego wynika, skoro młodzi ludzie mają nierealny pogląd na wspólne życie i nie umieją ze sobą rozmawiać? Najczęściej rozstają się małżeństwa ze stażem 5 do 9 lat. Minęło zauroczenie, przyszły trudności, wystarczyło. Konsekwencją są kolejne związki, w końcu nie są to ludzie skłonni do końca życia (może następne 40, może 50 lat) żyć samotnie. Dopiero w kolejnych związkach być może nauczą się, na czym polega budowanie relacji z drugim człowiekiem. Siłą rzeczy znajdą się jednak na uboczu Kościoła, poza sakramentami.
Jasne, w Europie rozpada się połowa małżeństw, a np. na Węgrzech odsetek dzieci pozamałżeńskich sięga 48%. Tyle, że to nie jest powód do radości. Zawsze znajdzie się jakieś miejsce na świecie, do którego można się porównać i poczuć dobrze.
Zachwyt nad własną mocą i wspaniałością mógłby być tylko śmieszny, gdyby nie był tragiczny. Bo oznacza ślepotę na problem, który będzie narastał, bo nikt nawet nie spróbuje się z nim zmierzyć. A przecież mamy poradnie, mamy duszpasterstwa, mamy wspólnoty, mamy ludzi... Mamy talenty. Chwalimy się nimi czy pomnażamy?
Zapomnieliśmy, co się stało z tym, kto talent zakopał?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.