Chrześcijanie w Mosulu znajdują się w beznadziejnej sytuacji. Żyjemy tu jak więźniowie - powiedział chaldejski arcybiskup Mosulu Emil Shimoun Nona w rozmowie z włoskim dziennikiem „Il Giornale”.
Chrześcijanie w Iraku mogą się pojawiać publicznie tylko zachowując wielką ostrożność. Chcąc uniknąć zamachu muszą wielokrotnie zmieniać swoje codzienne trasy jazdy, a także samochody. Generalnie muszą się tak zachowywać, aby nie zwracać ma siebie uwagi, ubolewa arcybiskup Mosulu.
W rozmowie z „Il Giornale“ iracki hierarcha skrytykował jednocześnie amerykańskie i irackie przepisy bezpieczeństwa. Przypomniał, że niedawny zamach bombowy na autobus wiozący chrześcijańskich studentów miał miejsce między punktami kontrolnymi amerykańskim oraz irackiego wojska i policji. Dowodzi to, że należy na nowo przemyśleć koncepcję systemu bezpieczeństwa, uważa zwierzchnik Kościoła chaldejskiego w Mosulu.
Politykom irackim abp Nona zarzucił bezczynność wobec przemocy, na jaką są narażani chrześcijanie. Oni realizują tylko swoje własne interesy, uważa hierarcha. Jednocześnie abp Nona odrzuca pomysł międzynarodowej interwencji mającej chronić chrześcijan w Iraku. Taką propozycję wysunął katolicki arcybiskup obrządku syryjskiego w Mosulu, abp Basile Georges Casmoussa, jednak abp Nona uważa, że mogłoby to jeszcze bardziej skomplikować sytuację.
Według abp. Nony, w Iraku są obecne wojska amerykańskie, które dysponują dostatecznymi środkami w celu zapewnienia odpowiedniego bezpieczeństwa chrześcijanom. Przede wszystkim jednak to strona iracka musi podjąć inicjatywę, która wyeliminuje przemoc wobec mniejszości chrześcijańskiej, stwierdził chaldejski arcybiskup Mosulu.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.