Z powodu obfitych opadów deszczu w poniedziałek przerwano prowadzone od kilku dni prace przy masowych mogiłach z czasów II wojny światowej przy dworcu Stradom w Częstochowie. Poinformował o tym PAP prokurator z katowickiego oddziału IPN Piotr Nalepa.
W czasie dotychczasowej ekshumacji w wyznaczonym do przeszukania terenie znaleziono szczątki 16 osób. Prawdopodobnie są to ofiary, które straciły życie podczas niemieckich transportów kolejowych.
"Gromadząca się w zagłębieniach w ziemi woda uniemożliwia dalsze prowadzenie prac. Zostaną wznowione, jak tylko przestanie padać i woda opadnie" - powiedział prok. Nalepa.
Ekshumacja masowych grobów rozpoczęła się we wtorek. W tym czasie udało się przeszukać niemal cały teren o powierzchni blisko 500 m kw., wstępnie wyznaczony do eksploracji. Jak mówi prokurator, ludzkie kości leżały na głębokości od 70 cm do 1,2 metra.
Według wcześniejszych założeń, prace ekshumacyjne miały potrwać co najmniej dwa tygodnie. Prokuratorzy IPN spodziewają się odkryć szczątki co najmniej kilkudziesięciu osób. Po zakończeniu wszystkich prac szczątki zostaną pochowane we wspólnej mogile na częstochowskim cmentarzu komunalnym.
Ekshumację rozpoczęto od grobu odkrytego jesienią ubiegłego roku, podczas pierwszych badań tego terenu. Tak jak podejrzewano, w sąsiedztwie znajdowały się szczątki kolejnych ofiar.
W prace ekshumacyjne zaangażowano kilkadziesiąt osób. To przede wszystkim żołnierze, wolontariusze, archeolodzy, patomorfolodzy, technik kryminalistyki. Nad pracami oprócz prokuratorów z IPN czuwają przedstawiciele Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, regionalnych i lokalnych władz, policji i sanepidu.
W przyszłości zbadany zostanie również teren sąsiadujący z obszarem wstępnie wyznaczonym do przeszukania. W pierwszej kolejności będą tam wykonane odwierty za pomocą tzw. świdrów geologicznych. To właśnie takie badania w ubiegłym roku wstępnie potwierdziły, że w okolicach dworca Stradom znajdują się masowe groby. Jednak badania kolejnych obszarów będą prowadzone później, nie przy okazji obecnej ekshumacji.
O tym, że przy dworcu kolejowym Stradom znajdują się zwłoki osób, które zmarły podczas niemieckich transportów kolejowych, poinformował dwa lata temu mieszkaniec Częstochowy, który próbował ustalić losy swojego ojca. Częstochowianin uzyskał relację od człowieka, który był zmuszany przez Niemców do wykopywania mogił i wrzucania do nich ciał.
Ta wiadomość zaskoczyła przedstawicieli IPN - wcześniej nie było na to żadnych dowodów ani śladów. Nawet kwerenda w częstochowskim archiwum, ogłoszenia w lokalnej prasie, kościołach, a także komunikaty przekazywane przez częstochowski magistrat nie potwierdziły tych wiadomości. Jednak po dokonaniu odwiertów we wskazanym miejscu okazało się, że mężczyzna miał jednak rację. Odwiertów przy tzw. małej rampie dworca dokonano wiosną 2009 r. Później, podczas wstępnych prac, znaleziono tam osiem ludzkich szkieletów.
Według ustaleń IPN, przez całą II wojnę światową w pobliżu dworca Stradom zakopywano ciała osób, które zmarły na skutek nieludzkich warunków w czasie transportu kolejowego. Są to najprawdopodobniej Polacy wzięci do niewoli po wrześniu 1939 r., jeńcy rosyjscy po 1941 r., a także osoby wiezione do obozów koncentracyjnych, w tym prawdopodobnie powstańcy warszawscy. Mogą się tam także znajdować zwłoki ofiar działań wojennych w styczniu 1945 r.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.