Ponad 1,5 tys. energetyków w poniedziałek od wczesnego ranka usuwa szkody, jakie w infrastrukturze energetycznej na południu Polski wyrządził wiejący od soboty huraganowy wiatr - podała grupa Tauron. W poniedziałek o 10. rano na obszarze jej działania bez prądu było ok. 140 tys. odbiorców.
"Najtrudniejsza jest sytuacja w województwach śląskim i małopolskim, gdzie bez zasilania pozostaje jeszcze odpowiednio 53 tys. i 61 tys. odbiorców. Nieco lepsza sytuacja jest w województwach dolnośląskim i opolskim, gdzie bez zasilania jest jeszcze 17 tys. i 7 tys. odbiorców" - podała w poniedziałkowym komunikacie grupa Tauron.
Energetycy przyznają, że bardzo silny, huraganowy wiatr, który od soboty wieje na południu Polski, był katastrofalny w skutkach dla linii energetycznych - przewracające się pod naporem silnego wiatru drzewa zrywały i uszkadzały przewody i słupy.
Od sobotniego wieczoru Tauron zarejestrował blisko 17 tys. zgłoszeń dotyczących uszkodzeń linii niskiego napięcia, w tym w nocy z niedzieli na poniedziałek ponad 8,5 tys.
"Podczas ostatniej nocy huraganowe podmuchy wiatru spowodowały wyłączenia 450 linii wysokiego i średniego napięcia i blisko 5 tys. stacji elektroenergetycznych. W konsekwencji w poniedziałek o 4.00 rano ponad 410 tys. odbiorców na południu Polski pozostawało bez prądu" - czytamy w komunikacie dostawcy energii.
W ciągu pierwszych kilku godzin po wystąpieniu awarii energetycy przywrócili zasilanie u ponad 250 tys. klientów.
Najczęstsze uszkodzenia napowietrznych sieci elektroenergetycznych polegały na zerwaniu przewodów, złamaniu słupów, uszkodzeniu lub zniszczeniu konstrukcji stalowych oraz uszkodzeniu izolatorów. Dodatkowo w wielu przypadkach energetycy musieli usuwać połamane drzewa i gałęzie z linii elektroenergetycznych.
Tauron zapewnia, że do walki z żywiołem zmobilizował wszystkie siły - zarówno brygady własne, jak i zewnętrznych firm usługowych. Do lokalizacji miejsc awarii energetycy używają m.in. przystosowanych do tego celu śmigłowców.
"W pierwszej kolejności zabezpieczane są przede wszystkim zgłoszenia o charakterze zagrożenia dla zdrowia i życia ludzkiego, czyli np. zerwane przewody w okolicach domostw czy skrzyżowań z drogami i ulicami" - podał Tauron.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.