Reklama

Nowy błogosławiony

Trzeba pozostać wolnym, nawet przy zewnętrznym zniewoleniu - głosił ks. Jerzy Popiełuszko. Przywódca duchowy Solidarności, zamordowany w 1984 r. przez SB, zostanie beatyfikowany w niedzielę na pl. Piłsudskiego w Warszawie.

Reklama

Pracownicy Huty Warszawa zgłaszali do ówczesnego prymasa kard. Józefa Glempa sugestie, by dla bezpieczeństwa ks. Popiełuszki wysłać go na jakiś czas do Rzymu. Niepubliczny list prymasa w tej sprawie napisał inż. Karol Szadurski, ówczesny szef hutniczej Solidarności.

"To było spowodowane tym, że pełniąc całodobowe dyżury przy ks. Jerzym, towarzysząc mu przy wszystkich wyjazdach widzieliśmy, że zawisła nad nim groźba utraty życia. Zdarzały się takie przypadki, że samochód z cywilną rejestracją najeżdżał na Moście Gdańskim z przeciwnej strony tak blisko, że urwał lusterko. (...) Ksiądz zaczął jeździć do parafii w innych miastach, bo był proszony o wygłaszanie homilii, wówczas nie byliśmy w stanie go strzec" - powiedział PAP Szadurski.

"To ks. Jerzego zdenerwowało, że myśmy z taką inicjatywą wystąpili. Mówiliśmy: Jerzy, tu się sytuacja ustabilizuje, władze +S+ wyszły z więzienia, struktury zostaną odbudowane, odpoczniesz w Rzymie, wrócisz do Polski i będziemy dalej współpracowali" - dodał.

Z kolei ks. Zdzisław Król, ówczesny kanclerz warszawskiej kurii, w wywiadzie opublikowanym w Biuletynie IPN relacjonował: "pamiętam taką rozmowę pomiędzy tym zamachem na niego, jak jechał z Gdańska, a jego śmiercią. (...) Przyszedł do mnie, do gabinetu prosto od prymasa. Miał wtedy gorycz w sercu i taki niesmak po rozmowie z prymasem, że prymas był dla niego surowy".

"Nie mieliśmy tej odwagi, którą on miał. Uważaliśmy, że jeśli w pewnych momentach wyciszymy nasze działania, to nie będzie to ze szkodą dla nikogo. Ile razy słyszałem od Urzędu do spraw Wyznań, gdzie mówiono mi: +no tak, proszę księdza, nie możemy tego kościoła budować, bo ks. Popiełuszko znów powiedział to i to+. (...) Oni mi ciągle cytowali, więc czasami Jerzy musiał się bronić przed nami, bo myśmy go atakowali. Wtedy, nie uprawiając żadnej gry, autentycznie chciałem go utemperować. (...) Dzisiaj widzę, że to on miał rację, a nie my" - wspominał ks. Król.

Podkreślał także, że autorami cytowanymi przez ks. Jerzego w jego kazaniach byli Jan Paweł II i kardynał Stefan Wyszyński lub któryś z wielkich klasyków literatury. "Głosząc kazania, był autentycznym księdzem i zależało mu na tym, żeby nie padło nic niepotrzebnego" - mówił duchowny.

W grudniu 1983 r. ks. Popiełuszko został aresztowany, wszczęto przeciwko niemu śledztwo. Prokuratura Wojewódzka w Warszawie zarzuciła mu "nadużywanie w okresie od 1982 r. wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL przy sprawowaniu obrzędów religijnych". W lipcu 1984 r., po interwencji sekretarza generalnego Episkopatu Polski abp. Bronisława Dąbrowskiego, postępowanie zostało umorzone i ks. Jerzy został zwolniony. Gdy zawiodły próby nacisków, zdecydowano się na "bardziej radykalne" działania.

Prof. Jan Grosfeld, który w sierpniu 1984 roku spotkał ks. Jerzego nad Bałtykiem, w małej miejscowości niedaleko Karwi, wspominał w "Tygodniku Powszechnym", że funkcjonariusze SB nie opuszczali ks. Popiełuszki nawet w czasie wakacji. "Sam ksiądz mówił, że w pewnej odległości od domku, w którym mieszkał, dniem i nocą kryli się wywiadowcy. Można ich było dostrzec, także w ciemności, bo nie wahali się używać latarek. Cel był jasny - zastraszyć księdza, zmusić do rezygnacji i zaniechania działań, które były nie do zaakceptowania przez komunistyczną władzę" - podkreślił prof. Grosfeld.

"Ksiądz Jerzy nie rezygnował, ale nie oznacza to, iż nie miał ludzkich odczuć i reakcji. Ogarniało go zdenerwowanie, lęk, przygnębienie, powodowane nie tylko przez akcje przeciwników zewnętrznych, ale i przez tak zwane dobre rady, płynące z bliższych środowisk" - dodał.

Obecny proboszcz parafii św. Stanisława Kostki, ks. Zygmunt Malacki tak relacjonował rozmowę z ks. Jerzym odbytą na kilka dni przed jego śmiercią: "Zapytałem, czy jest świadom zagrożenia i czy boi się śmierci. Z powagą i ogromnym spokojem odpowiedział, że po tym wszystkim, co dotychczas przeżył, zdaje sobie sprawę z tego, że już niedługo może przyjść ostatni dzień w jego życiu. +Śmierci - mówił - nie boję się, bo już przeżyłem jej przedsionek+. Pamiętam jego spokojną, uśmiechniętą i pełną zawierzenia twarz. Wydawało mi się, że patrzy w jakąś tajemniczą dal".

"Pamiętam jego ostatnie dni, bo byłem z nim na plebanii. Była świadomość nieuchronnie zbliżającej się śmierci, po pierwszym zamachu, kiedy wracał z Gdańska, gdy była próba rzucenia kamienia w pędzący samochód, ks. Jerzy wiedział, że jego życie może być przerwane. Pamiętam, że oglądał na taśmie wideo film o zamachu na Mahatmę Gandhiego i cofał ten film" - mówił PAP Karol Szadurski.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
7°C Wtorek
dzień
9°C Wtorek
wieczór
9°C Środa
noc
9°C Środa
rano
wiecej »

Reklama