Trzeba pozostać wolnym, nawet przy zewnętrznym zniewoleniu - głosił ks. Jerzy Popiełuszko. Przywódca duchowy Solidarności, zamordowany w 1984 r. przez SB, zostanie beatyfikowany w niedzielę na pl. Piłsudskiego w Warszawie.
Ks. Jerzy (Alfons Popiełuszko) urodził się 14 września 1947 r. we wsi Okopy k. Suchowoli na Białostocczyźnie w ubogiej katolickiej rodzinie. Jak wielokrotnie podkreślał, to m.in. dzięki religijnemu wychowaniu, które otrzymał od rodziców, zdecydował się zostać księdzem.
Matka ks. Popiełuszki, Marianna, skończyła właśnie 100 lat; nadal mieszka w Okopach. Jej mąż Władysław zmarł w 2002 r. Państwo Popiełuszko prowadzili gospodarstwo rolne. Mieli pięcioro dzieci: Teresę, Józefa, Jadwigę (zmarła, mając dwa lata), Alfonsa (w 1971 r. zmienił on oficjalnie imię na Jerzy) i Stanisława. Rodzina była bardzo religijna. Alek w wieku 11 lat został ministrantem w kościele parafialnym w Suchowoli.
"U nas kłamstwa nie było! Kiedyś nauczycielka wezwała mnie do szkoły, żeby mi zwrócić uwagę, że Alek często w kościele na różańcu przesiaduje. Zagroziła, że może być z tego obniżony stopień ze sprawowania. Duch Święty mnie natchnął i odpowiedziałam, że jest przecież wolność wyznania" - wspominała Marianna Popiełuszko.
W 1965 r., po uzyskaniu świadectwa dojrzałości wstąpił do Metropolitalnego Seminarium Duchownego pw. św. Jana Chrzciciela w Warszawie. Na początku drugiego roku studiów został wcielony do wojska, do jednej z istniejących wówczas specjalnych jednostek dla kleryków w Bartoszycach na Mazurach. Tam też 7 grudnia 1966 r. złożył przysięgę wojskową. Po powrocie z wojska ks. Jerzy ciężko zachorował, miał anemię i problemy z tarczycą.
Święcenia kapłańskie otrzymał 29 maja 1972 r. z rąk kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski. Po święceniach studiował na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, gdzie specjalizował się w zakresie nauk społecznych. Po powrocie z Rzymu został skierowany jako wikariusz na swą pierwszą placówkę duszpasterską w Ząbkach k. Warszawy.
"Młodzież Jerzego zbierała dary, które co kilka tygodni zanoszono do zakładu wychowawczego. Jego wizja Kościoła nie ograniczała się do eschatologii. Widział Kościół bardzo konkretnie, w wymiarze ludzkich potrzeb" - mówił w jednym z wywiadów proboszcz parafii Świętej Trójcy w Ząbkach, ks. Tadeusz Karolak.
Ks. Popiełuszko następnie pracował w kościele św. Annny (1975-78). Przez krótki czas był wikariuszem w parafii Dzieciątka Jezus na Żoliborzu. W maju 1980 r. został przeniesiony do parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Jak wspominał znajomy ks. Popiełuszki, ks. Czesław Banaszkiewicz, mógł on prowadzić tam swoją działalność dzięki ówczesnemu proboszczowi Teofilowi Boguckiemu.
Po powstaniu Solidarności ks. Popiełuszko stał się jej duchowym przywódcą, warszawscy hutnicy określili go swoim kapelanem, był duszpasterzem krajowym ludzi pracy, a także służby zdrowia.
"Tego dnia i tej mszy św. nie zapomnę do końca życia. Szedłem z ogromną tremą. Już sama sytuacja była zupełnie nowa. Co zastanę? Jak mnie przyjmą? Czy będzie gdzie odprawiać? Kto będzie czytał teksty? Śpiewał? Takie, dziś może naiwnie brzmiące pytania, nurtowały mnie w drodze do fabryki. I wtedy przy bramie przeżyłem pierwsze wielkie zdumienie. Gęsty szpaler ludzi - uśmiechniętych i spłakanych jednocześnie. I oklaski. Myślałem, że ktoś ważny idzie za mną. Ale to były oklaski na powitanie pierwszego w historii tego zakładu księdza przekraczającego jego bramy. Tak sobie wtedy pomyślałem - oklaski dla Kościoła, który przez trzydzieści lat wytrwale pukał do fabrycznych bram" - tak ks. Jerzy wspominał swój pierwszy pobyt na terenie warszawskiej huty 31 sierpnia 1980 r. Przyjechał tam, by na prośbę strajkujących hutników odprawić mszę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.