Szefową niemieckiego rządu Angelę Merkel ponownie dopadło drżenie ciała. Tym razem doszło do tego podczas środowego spotkania kanclerz Niemiec z premierem Finlandii Antti Rinnem w Berlinie.
Merkel seen visibly shaking for the third time in several weeks
— RT (@RT_com) 10 lipca 2019
STORY: https://t.co/Xp9LA8KpwG pic.twitter.com/BB87ufk8lv
Do napadu doszło podczas odgrywania hymnów Finlandii i Niemiec, kiedy kanclerz stała na podium przed Urzędem Kanclerskim. Tym razem drgawki nie były jednak tak silne, jak w dwóch poprzednich przypadkach, które miały miejsce w ciągu ostatniego miesiąca.
Do podobnej sytuacji doszło 18 czerwca, kiedy Merkel witała w Berlinie nowego prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, a także 27 czerwca w zamku Bellevue, siedzibie prezydenta RFN Franka-Waltera Steinmeiera, podczas zaprzysiężenia nowej minister sprawiedliwości Christine Lambrecht.
Tak regularne przypadki niedyspozycji kanclerz wywołują zaniepokojenie Niemców i pytania o stan jej zdrowia. Sama Merkel przekonywała dotychczas, że wynikało to z odwodnienia i upałów. Taka wersja wydawała się rzeczywiście wiarygodna jeśli chodzi o spotkania z Zełenskim i w siedzibie Steinmeiera, kiedy w Berlinie było wyjątkowo gorąco. W środę w stolicy Niemiec jest jednak chłodno i raczej pochmurnie.
Przewodnicząca partii Zielonych Annalena Baerbock próbowała wręcz wykorzystać kwestię zdrowia kanclerz politycznie i oświadczyła w czerwcu, że drgawki zaobserwowane u Merkel to bezpośredni efekt zmian klimatycznych i ich wpływu na zdrowie.
Incydent wpisuje się w rosnące napięcia dyplomatyczne między krajami.
W coraz bardziej powiązanym świecie jesteśmy wezwani do bycia budowniczymi pokoju.
Liczba ofiar śmiertelnych w całej Azji Południowo-Wschodniej przekroczyła już 1000.
A gdyby chodziło o, jak jest w niektórych krajach UE, legalizację narkotyków?
Czy faktycznie akcja ta jest wyrazem "paniki, a nie ochrony"?
Były ambasador Niemiec Rolf Nikel przed polsko-niemieckimi konsultacjami międzyrządowymi.