Znowelizowana ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku likwiduje absurdy i zachowuje realne uprawnienia społeczeństwa do wyrażania opinii względem inwestycji, szczególnie tych kłopotliwych, powstających w okolicy - przekonuje w rozmowie z PAP minister środowiska Henryk Kowalczyk.
Chodzi o uchwaloną przez Sejm 19 lipca br. ustawę o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko. Według rządu nowe przepisy mają usprawnić postępowania administracyjne i skrócić procedury związane z realizacją inwestycji, w tym z uzyskiwaniem decyzji środowiskowych.
Minister środowiska podkreślił, że ustawa "likwiduje absurdy i daje społeczeństwu realny udział w opiniowaniu inwestycji". Przypomniał, że zgodnie z obowiązującymi przepisami stronami postępowania w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach są właściciele gruntów przylegających bezpośrednio do realizowanego przedsięwzięcia. Po drugie to właściciele działek, na których - w wyniku realizacji lub funkcjonowania przedsięwzięcia - zostałyby przekroczone standardy jakości środowiska. Po trzecie, do postępowania włączani są właściciele działek znajdujących się zasięgu oddziaływania inwestycji, które może ograniczać możliwości użytkowania nieruchomości.
Ustawę krytykują m.in. organizacje ekologiczne, które nazywają ją "lex inwestor". Przekonują, że po zmianie prawa społeczeństwo będzie miało ograniczoną możliwość udziału w postępowaniach dotyczących wydawania decyzji środowiskowych. Twierdzą, że uciążliwe inwestycje, jak np. fermy, składowiska odpadów, będą mogły powstawać "pod nosem" sąsiadów. Krytycznie o nowych przepisach wypowiada się też Rzecznik Praw Obywatelskich.
Kontrowersje wzbudza kilka zaproponowanych w noweli rozwiązań. Jednym z nich jest zastąpienie kryterium bezpośredniego sąsiedztwa kryterium odległościowym (100 metrów) od inwestycji, na podstawie którego właściciele działek będą stroną postępowania w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Kolejnym jest danie wójtom, burmistrzom i prezydentom miast możliwości wydawania decyzji środowiskowych dla inwestycji, gdzie sami są inwestorami (inwestycje gminne, np. drogi). Krytykowane jest również m.in. rozwiązanie uniemożliwiające zaskarżenie do sądów postanowienia uzgadniającego warunki realizacji przedsięwzięć liniowych przebiegających przez parki narodowe i rezerwaty przyrody. Chodzi o zażalenie na postanowienie ministra właściwego do spraw środowiska i postanowienie Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.
Minister nie zgadza się taką interpretacją. Jego zdaniem kryterium bezpośredniego sąsiedztwa prowadziło do absurdalnych sytuacji, w których właściciele nieruchomości, oddzielonych drogą od inwestycji, nie byli stroną postępowania. "Mogli mieć dom w odległości 30-40 metrów od potężnej inwestycji i nie mieli prawa nic powiedzieć. Z kolei właściciel nieruchomości oddalonej o kilka kilometrów od inwestycji był stroną postępowania, bo jego działka graniczyła z działką objętą zakresem inwestycji, choćby na małym fragmencie. Nie mieli tego prawa właściciele pobliskich działek, bo ich nieruchomości nie graniczyły z działkami, na których powstawała inwestycja" - wskazał szef resortu środowiska.
Dodał, że nowela "likwiduje to sztuczne sąsiedztwo". "Wprowadzamy strefę 100 metrów, gdzie właściciele wszystkich znajdujących się w tam działek biorą udział w postępowaniu. Jeżeli inwestycja znacząco oddziałuje na środowisko, to ten obszar jest zdecydowanie większy. Ta ustawa znacznie poważniej chroni interesy obywateli przed niechcianymi inwestycjami. Do tej pory tego nie było. Przeprowadzone symulacje, na przykładzie prowadzonych lub zakończonych postępowań, dowodzą, że liczba stron uprawnionych do udziału w postępowaniu środowiskowym, w większości spraw znacznie wzrośnie, co rozwiewa wątpliwości zgłaszane przez niektóre organizacje. Dotyczy to zwłaszcza inwestycji punktowych, takich jak fermy, składowiska, chlewnie, itp." - przekonuje Kowalczyk.
Zgodnie z uchwaloną nowelą stroną postępowania o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach będzie: właściciel nieruchomości znajdującej się w obszarze do 100 metrów od granic terenu gdzie ma być realizowana inwestycja; działki, na których w wyniku realizacji, eksploatacji lub użytkowania przedsięwzięcia zostałyby przekroczone standardy jakości środowiska lub działki znajdujące się w zasięgu znaczącego oddziaływania przedsięwzięcia, które może wprowadzić ograniczenia w zagospodarowaniu nieruchomości, zgodnie z jej aktualnym przeznaczeniem.
Odnosząc się do inwestycji gminnych, minister wrócił uwagę, że przepisy w tej sprawie przywracają, choć w zmodyfikowanej formie, stare rozwiązania, gdzie gmina-inwestor przeprowadzała sama formalności związane z decyzjami środowiskowymi. "W tym przypadku chodzi głównie o drogi. Obecnie postępowanie z tym związane prowadzone jest przez regionalne dyrekcje ochrony środowiska. W RDOŚ-ach jest ponad 3 tys. zalegających wniosków gmin o wydanie decyzji środowiskowej. To blokuje też kolejne inwestycje, bo RDOŚ musi po kolei rozpatrywać te wnioski" - wskazał Kowalczyk.
Zastrzegł, że nie oznacza to, że takie inwestycje będą poza kontrolą RDOŚ. Regionalne Dyrekcje będą przekazywały uzgodnienie, które będzie wiążące dla gminy w zakresie oceny oddziaływania na środowisko. Dodatkowo wzmocniono kompetencje RDOŚ do kontroli inwestycji gminnych ze względu na nieprawidłowości w toku postępowania.
Odnosząc się do braku możliwości zaskarżenia do sądów postanowienia uzgadniającego warunki realizacji przedsięwzięć liniowych przebiegających przez parki narodowe i rezerwaty przyrody, minister wskazał, że po zmianie postanowienie to wciąż będzie można zaskarżyć ale na etapie odwołania od decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. W konsekwencji uprawnienia stron pozostaną zasadniczo takie same, a skróci się czas postępowania poprzez eliminacje zdublowanych postępowań.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.