Projekt ustawy antydyskryminacyjnej, przygotowany przez pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, nie wzmocni wystarczająco przestrzegania zasady równego traktowania i w niepełny sposób wdroży antydyskryminacyjne dyrektywy UE - uważają organizacje pozarządowe.
Tak brzmi stanowisko kilkudziesięciu organizacji, wchodzących w skład Koalicji na Rzecz Równych Szans, m.in. Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, Stowarzyszenia Interwencji Prawnej i Amnesty International Polska.
Projekt ustawy znajduje się w programie prac legislacyjnych rządu na pierwsze półroczne br., jednak jak dowiedziała się PAP w poniedziałek w Centrum Informacyjnym Rządu, dotychczas nie trafił pod obrady Rady Ministrów.
Wiceprezes Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego Krzysztof Śmiszek ocenił na poniedziałkowej konferencji prasowej, że przygotowany przez Elżbietę Radziszewską projekt ustawy to ubogi zbiór przepisów, którym daleko do rozwiązań przyjętych w takich krajach jak Szwecja, Norwegia, Belgia czy Wielka Brytania, ale też w państwach spoza Unii Europejskiej - w Albanii, Serbii i Kosowie.
"Ta ustawa jest bardzo mało ambitna, nie wychodzi naprzeciw potrzebom grup mniejszościowych, które doznają dyskryminacji" - powiedział.
Przypomniał, że prace nad ustawą antydyskryminacyjną toczą się w Polsce blisko 10 lat, a przeciwko Polsce zostało wszczętych pięć postępowań o niewdrożenie do polskiego systemu prawnego wspólnotowego prawa antydyskryminacyjnego; dwie sprawy trafiły do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
W ocenie Śmiszka projekt ustawy zawiera błędy merytoryczne, m.in. definicje dyskryminacji są rozbieżne z już obowiązującymi w polskim systemie prawnym przepisami równościowymi, np. w kodeksie pracy, co może prowadzić do niepewności prawnej i rozbieżności w interpretacji prawa przez polskie sądy.
Zastrzeżenia organizacji pozarządowych dotyczą także zaproponowanego w projekcie ustawy zamkniętego i zbyt ograniczonego ich zdaniem katalogu przesłanek, na podstawie których dyskryminacja jest zakazana. Są to płeć, rasa, pochodzenie etniczne, narodowość, religia lub wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek i orientacja seksualna. Nie uwzględniono zaś m.in. tożsamości płciowej (osób transpłciowych), stanu cywilnego, poglądów politycznych, stanu zdrowia czy przynależności związkowej.
Zdaniem Śmiszka, zamknięty katalog przesłanek antydyskryminacyjnych może okazać się sprzeczny z konstytucją, której art. 32 mówi, iż nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
Zwrócił on także uwagę, że w myśl zawartych w projekcie zapisów można odnieść wrażenie, iż obie strony - zarzucający fakt dyskryminacji i podmiot, któremu dyskryminacyjne zachowania są zarzucane - są w podobnej sytuacji procesowej i mają takie same obowiązki. Jak ocenił, taki zapis nie wdroży w jasny sposób jednego z najważniejszych elementów wspólnotowego prawa antydyskryminacyjnego, jakim jest przeniesienie na pozwanego konieczności udowodnienia swojej niewinności.
Organizacje zrzeszone w Koalicji na Rzecz Równych Szans negatywnie oceniają także planowane powierzenie wykonywania zadań dotyczących realizacji zasady równego traktowania rzecznikowi praw obywatelskich oraz pełnomocnikowi ds. równego traktowania.
W ich ocenie, takie rozwiązanie jest niezgodne z wymogami Unii Europejskiej, gdyż według europejskich dyrektyw organ ds. równego traktowania powinien cechować się daleko posuniętą niezależnością. "Z przepisów projektu jasno jednak wynika, że pełnomocnik nie będzie niezależny w swoim działaniu i de facto będzie organem politycznie zależnym od rządu" - głosi stanowisko organizacji. Na potwierdzenie tej tezy wskazują oni m.in. na to, że ma on być powoływany i odwoływany przez premiera, a projekt nie przewiduje jego kadencyjności. Ponadto projekt ustawy nic nie mówi o kwalifikacjach osoby, która miałaby takim pełnomocnikiem zostać.
Zdaniem Koalicji niejasna jest też propozycja zmian w ustawie o RPO, która miałaby polegać na dopisaniu do jego kompetencji zadania "stania na straży realizacji zasady równego traktowania".
"Proponowany projekt ustawy nie daje RPO prawie żadnych dodatkowych kompetencji ani obowiązków w zakresie wkraczania w te strefy i jednocześnie pozostawia je bez jakiejkolwiek regulacji instytucjonalnej, wymaganej przez prawo UE" - napisano w stanowisku Koalicji.
Organizacje krytycznie odniosły się także do uzasadnienia do projektu ustawy, gdzie jest mowa, iż wdrożenie prawa równościowego, a w szczególności ustanowienie organu ds. równego traktowania odbędzie się w sposób "bezkosztowy", czyli bez przeznaczenia na realizację przepisów ustawy żadnych środków finansowych.
Jak oceniła Joanna Piotrowska z Fundacji "Feminoteka", przygotowany przez Radziszewską projekt ustawy jest przykładem tego, że rząd nie ma ochoty poważnie zająć się kwestiami równouprawnienia i równego traktowania. "Brak jest jakiejkolwiek strategii rządu dotyczącej równego traktowania. Nie myśli się przyszłościowo o tym, żeby zapisać jakieś programy, żeby przemyśleć, co można robić nie tylko tu i teraz. Jeżeli już pełnomocnik ds. równego traktowania angażuje się w jakieś działania, są one tylko na chwilę" - powiedziała.
Dyrektorka AI Polska Draginja Nadażdin podkreśliła też złą współpracę polskich władz z organizacjami pozarządowymi. W jej ocenie, nie jest możliwe nawiązanie z rządem właściwego dialogu, w którym mogliby wziąć udział eksperci zajmujący się konkretnymi grupami społecznymi narażonymi na dyskryminację oraz organizacje, które od lat działają na rzecz przeciwdziałania jej.
Radziszewska pytana o zarzuty Koalicji na Rzecz Równych Szans powiedziała, że wszystkie uwagi zgłaszane do projektu ustawy zostaną rzetelnie rozpatrzone i potraktowane z powagą. "Zależy mi na pełnym wdrożeniu dyrektyw unijnych antydyskryminacyjnych" - zapewniła.
"Mam nadzieję, że ustawa wejdzie w życie przed Nowym Rokiem, Sejm zajmie się nią po wakacjach" - dodała.
Stanowisko w sprawie projektu ustawy antydyskryminacyjnej zajęła także Konferencja Episkopatu Polski. W adresowanym do Radziszewskiej piśmie z 9 czerwca zastępca sekretarza generalnego KEP ks. Jarosław Mrówczyński napisał, iż "wyrażona w projekcie ustawy koncepcja standardów w zakresie równego traktowania może okazać się niebezpiecznym otwarciem podporządkowania Polski bliżej nieokreślonym naciskom". Jak dodał, Sekretariat KEP stoi na stanowisku, że uzasadnionym byłoby zaniechanie dalszych prac legislacyjnych nad projektem tej ustawy.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.