Każdy z kandydatów odpowiada na dziewięć pytań zadawanych w trzech blokach tematycznych: sprawy społeczne, polityka zagraniczna i bezpieczeństwo oraz gospodarka.
Jako pierwszy głos zabierze Bronisław Komorowski. Debatę, która potrwa około godziny, poprowadzi trzech dziennikarzy: TVP reprezentować ma Joanna Lichocka, TVN - Katarzyna Kolenda-Zaleska, a Polsat - Jarosław Gugała.
Na placu przed siedzibą TVP jest dość tłoczno, są wozy stacji telewizyjnych i radiowych, gromadzą się tu - jak zapewniają spontanicznie - różne grupy. Są tu m.in. członkowie Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa, którzy rozciągnęli duże transparenty "Jak Hanka ITI, tak TVN Bronkowi". Zgromadziło się też kilkadziesiąt pań trzymających kolorowe baloniki, a w rękach transparenty z kolorowo wypisanymi hasłami "Parytety, parytety" oraz "Panie Jarku! Panie Bronku! Pan się nie boi". Wśród nich są Henryka Bochniarz i Kazimiera Szczuka. Paniom, które - jak opowiadają - skrzyknęły się poprzez Facebooka, akompaniuje kilkuosobowa orkiestra.
Jest też kilkudziesięcioosobowa grupa zwolenników kandydata PiS w koszulkach z napisem m.in. "Wybieram Jarka" i różowym serduszkiem.
Na plac zajechał również dwupoziomowy czerwony autobus, na którego górnym pokładzie zasiadł szef lubelskiej PO Janusz Palikot, któremu towarzyszy własna orkiestra. Autobus stał przed szlabanem wjazdowym na teren TVP, ale nie został tam wpuszczony. Dlatego część artystyczna odbyła się przed szlabanem. Palikot w rockowych rytmach odśpiewał piosenkę "Nie zagłosuję na Jarka, bo zbyt cię kocham, Ojczyzno". Występ próbowali zakłócić okrzykami i gwizdami zwolennicy Kaczyńskiego.
Są też zwolennicy Komorowskiego w koszulkach "Głosuję na Bronka!".
W telewizyjnym studiu kandydaci na prezydenta usiądą przy dwóch stołach, na tle telebimu z wizualizacją Pałacu Prezydenckiego. W przeddzień debaty to właśnie scenografia wzbudziła największe kontrowersje. Pomysł posadzenia kandydatów za stołem skrytykowała rzeczniczka sztabu Komorowskiego Małgorzata Kidawa-Błońska, nazywając ją "niekorzystną" dla kandydatów.
Rzecznik TVP Stanisław Wojtera tłumaczył, że zaproponowano pewne modyfikacje, jeśli chodzi o scenografię; zostały one wysłane do obu sztabów wyborczych, które nie były w stanie się porozumieć. "Czas płynie i pewne rzeczy muszą być podejmowane, w związku z tym najlepsi fachowcy z trzech telewizji (...) stworzyli nowy projekt. (...) Lepiej będzie, jeśli scenografia będzie po stronie telewizji, a wystąpienia polityczne będą po stronie polityków" - powiedział Wojtera.
Podobnie jak w niedzielę kandydaci nie będą mogli zadawać pytań sobie nawzajem, mimo że żaden ze sztabów nie zadeklarował jednoznacznie, że nie chce pytań wzajemnych. Komentatorzy krytykowali tę formułę jako zbyt statyczną, ale sztaby nie zdecydowały się na zmiany.
Mimo takich ustaleń w niedzielę obaj kandydaci weszli kilka razy w polemikę. Prezes PiS nie wykluczył w środę, że być może podczas środowej debaty "będzie bardziej aktywny sposób prowadzenia dyskusji". Pan Komorowski w trakcie tej pierwszej (niedzielnej) debaty nie zawsze trzymał się (wcześniejszych) ustaleń. Ja mam taką naturę, że się staram trzymać, ale jak partner się nie będzie trzymał, to ja też nie" - powiedział Kaczyński.
"Nie szykujemy żadnych haków i z naszej strony nie należy się spodziewać ciosów poniżej pasa" - zapewniał przed debatą szef sztabu Komorowskiego Sławomir Nowak. Jak mówił, znane są bloki tematyczne debaty. "My ich oczywiście nie znamy, mam nadzieję, że nasi konkurenci też" - żartował Nowak.
Niedzielną debatę prezydencką obejrzało ponad 6,5 milionów widzów. W środę kandydaci nie muszą "rywalizować" z mistrzostwami świata w piłce nożnej - w niedzielę równolegle do debaty trwał mecz Argentyna-Meksyk.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.