Cielce może są i ze szczerego złota, ale mocy nie mają żadnej.
Sporo ostatnio ujawniło się w Kościele kontestatorów. Zawsze byli, ale ostatnio ich szeregi wyraźnie się wzmocniły. Ci zaś, którzy trwali na tych pozycjach od dawna, jeszcze bardziej się zradykalizowali. Wszystko źle – głoszą z całą mocą. Heh, to zróbcie lepiej – chciałoby się powiedzieć. Jeśliś ksiądz – pokaż jak pokierujesz parafią. Jeśli świecki – pokaż jak poradzisz sobie na lekcjach religii. Wykaż się w duszpasterstwie, gdzie toczy się praca u podstaw. Choćby pomagając przygotować młodych do bierzmowania. A jeśli takie „drobiazgi” to na twoje ambicje za mało, to zorganizuj coś choćby w dziesiątej części tak wielkiego, jak „Polska pod krzyżem”, trzecie już tego typu wydarzenie, mające się odbyć dzięki determinacji tych samych świeckich osób. Wymądrzać się w mediach albo jako zaproszony na spotkanie gość to nie sztuka.
Smutno mi się zrobiło, gdy czytałem wybijaną dziś na czołówkach opinię Szymona Hołowni „niech opustoszeją kościoły, w których Jezus jest członkiem PiS-u (...)". I dalej: (...) w których szczuje się heteroseksualistów na gejów. Niech jednak frekwencyjnego (i finansowego) wiatru w żagle dostaną te wspólnoty, w których głosi się nadzieję, nie strach, nie butę, nie jakieś wizje świata wzięte prosto z Marsa”
Dekalog nie jest z Marsa, tylko z Horebu (czy Synaju) – pomyślałem zaraz. Przypomniany i zinterpretowany na Górze Błogosławieństw w duchu dążenia do maksymalnej świętości, a nie lekceważenia zła, zyskał swoją moc obowiązującą chrześcijan na Golgocie. A szczucie? Jasne przypomnienie zasad zawartych w Ewangelii jest szczuciem? Może i czasem mało delikatne, może czasem niezręczne – niech będzie. Ale zaraz tak ostro? Nieważne co się mówi, ale tylko jak się to powiedziało? Ech, jak widać medialni luminarze polskiego katolicyzmu prowadzą czasem dyskurs na poziomie dzieci w piaskownicy...
Najbardziej uderzyło mnie jednak to zdanie z Jezusem - członkiem PiS. Tak, wiem, są w polskim Kościele ludzie ślepo zakochani w tej partii. Sam tego nieraz doświadczałem i swoją cenę za sprzeciw wobec takiego stawiania sprawy też zapłaciłem. Tyle że ostatnio coraz częściej mam wrażenie, że niektórzy ludzie w Kościele swoim bożkiem uczynili bycie antyPiSem. Niby otwarci, a z mentalnością godną inkwizytorów, tępią go nawet tam, gdzie dzieje się jakieś dobro. To nie liczy się, na ile moje poglądy są inspirowane zdrową wiarą, tylko trzeba je kształtować według schematu za albo przeciw PiS? Przecież to jakieś szaleństwo.
Zacząłem się ostatnio przyglądać naszym medialnym kłótniom w Kościele, nie tylko polskim zresztą, pod tym właśnie kątem: próby widzenia problemów w perspektywie „co na to powiedziałby Jezus”. Zauważyłem, że w owych sporach... takiej próby najczęściej nie ma. Ścierają się święte i najświętsze racje, ale odniesienia do przykazań czy Ewangelii w tym brak. Zwłaszcza konkretnych. Wystarczy z naszego poletka poczytać na przykład porekolekcyjne rozważania o. Gużyńskiego. W sumie może i dobrze. Przynajmniej nie bierzemy imienia Pana Boga na daremno, próbując Jego zamysłami uzasadniać swoje całkiem sprzeczne z tym czego uczył Jezus poglądy. Ale ten brak w naszej chrześcijańskiej dyskusji jest dość znamienny....
Nie wiem dziś co będzie, jak potoczy się przyszłość Kościoła w Polsce i całej mojej ojczyzny. Ale jednego jestem raczej pewien: ja już dawno temu wybrałem. Nie obrażę się ani na Pana Boga ani na Kościół, moją Matkę. Co by się nie działo, jak zawsze co rano i co wieczór będę zginał przed Bogiem kolana. Będę sięgał do Świętej Księgi, bo to lepszy sposób na poznanie woli Boga niż jałowe dyskusje. Będę co najmniej co niedzielę chodził na Eucharystię. Konfesjonału też unikać nie będę. To najlepszy sposób i na moje uświęcenie i na to, żeby mój Kościół był jak najbardziej święty.
Nikt nie wie, kiedy nastąpi koniec czasów, ale mocno i autentycznie brzmią w ostatnich miesiącach w moich uszach słowa Jezusa z mowy eschatologicznej: „Wówczas wielu zachwieje się w wierze; będą się wzajemnie wydawać i jedni drugich nienawidzić. Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”.
Marana tha!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.