Piłkarska reprezentacja Polski po trzech golach Roberta Lewandowskiego wygrała w Rydze z ostatnią w tabeli Łotwą 3:0 (2:0) i umocniła się na pierwszym miejscu w tabeli grupy G eliminacji mistrzostw Europy.
Łotwa - Polska 0:3 (0:2).
Bramki: Robert Lewandowski trzy (9, 13, 76).
Żółta kartka: Łotwa - Vitalijs Maksimenko.
Sędzia: Halis Ozkahya (Turcja). Widzów: 7107.
Łotwa: Andris Vanins - Vitalijs Jagodinskis, Kaspars Dubra, Marcis Oss, Vitalijs Maksimenko - Janis Ikaunieks, Ritvars Rugins, Olegs Laizans (72. Kristers Tobers) - Vladislavs Gutkovskis, Deniss Rakels (72. Arturs Karasausks), Martins Kigurs (86. Andrejs Ciganiks).
Polska: Wojciech Szczęsny - Tomasz Kędziora, Kamil Glik, Jan Bednarek, Maciej Rybus (80. Arkadiusz Reca) - Sebastian Szymański, Mateusz Klich (60. Krzysztof Piątek), Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński, Kamil Grosicki (77. Przemysław Frankowski) - Robert Lewandowski.
Zgodnie z przewidywaniami większość na trybunach w Rydze stanowili polscy kibice. Łotysze, podobnie jak w poprzednich spotkaniach eliminacji, nie zapełnili trybun stadionu Daugava, składającego się z trzech osobnych trybun bez dachu. W czwartek fani gospodarzy zasiedli tylko w sektorze za jedną z bramek. I to też nie w komplecie.
Kilka godzin przed meczem trudno było spotkać kibiców w łotewskich barwach na ulicach Rygi, widać i słychać było tylko fanów reprezentacji Jerzego Brzęczka. Nie tylko z kraju - dotarli tutaj m.in. z Anglii.
Faworyt przed tym meczem był oczywisty. Polska, mimo słabszych występów we wrześniu (0:2 ze Słowenią i 0:0 z Austrią), zajmowała pierwsze miejsce w grupie, a Łotysze ostatnie. Gospodarze czwartkowego meczu przegrali już m.in. 0:6 z Austrią i 0:5 ze Słowenią. Mieli bilans bramkowy 1-21, a ten jedyny gol to samobójczy strzał rywali (w marcowym meczu z Macedonią Północną).
W czwartkowym meczu po raz 109. w reprezentacji Polski, co jest jej rekordem, zagrał kapitan Robert Lewandowski, a 70. - Kamil Glik. Natomiast w reprezentacji Łotwy setny mecz (tak wynika z danych tamtejszej federacji) rozegrał 39-letni bramkarz i kapitan Andris Vanins.
Z powodu kontuzji odniesionej podczas środowego treningu w kadrze Jerzego Brzęczka na mecz z Łotwą nie znalazł się Krystian Bielika.
Szansę dostali natomiast m.in. Sebastian Szymański i Maciej Rybus.
"Takie mecze nigdy nie są łatwe. One stają się łatwe wtedy, gdy strzeli się szybko gola" - mówił dzień wcześniej trener Brzęczek.
"Musimy szybko strzelić jedną, drugą bramkę i później będzie łatwiej. Ale najpierw trzeba to zrobić" - dodawał Kamil Glik.
No i zrobili. Już po trzynastu minutach biało-czerwoni prowadzili 2:0 po golach Roberta Lewandowskiego.
Te bramki chyba nie mogły zdziwić słoweńskiego selekcjonera Łotyszy Slavisę Stojanovica, który dzień wcześniej nazwał 31-letniego piłkarza najlepszym obecnie środkowym napastnikiem na świecie.
Po niespełna kwadransie było więc praktycznie po meczu i chyba jedyną kwestią pozostawały rozmiary zwycięstwa gości. W pierwszej połowie szansę mieli jeszcze Grzegorz Krychowiak (jego strzał z dystansu obronił Vanins) oraz Kamil Grosicki. Łotysze przed przerwą odpowiedzieli tylko płaskim, niecelnym strzałem Olegsa Laizansa.
Druga część zaczęła się ponownie od ataków podopiecznych Brzęczka. Dwóch okazji nie wykorzystał Grosicki. Biało-czerwoni nie forsowali tempa, ale nawet bez zbytniego wysilania się ich przewaga nie podlegała dyskusji.
W 76. minucie swoją trzecią bramkę w tym meczu, a łącznie 60. w kadrze narodowej, zdobył z bliska po strzale do pustej bramki Lewandowski. Łotysze na chwilę stanęli, jakby spodziewając się reakcji sędziego.
Do końca wynik nie uległ już zmianie, a końcowy gwizdek kibice przyjęli chyba z ulgą - w Rydze było zimno i deszczowo.
Po siedmiu kolejkach piłkarze Brzęczka prowadzą w grupie G z dorobkiem 16 punktów. W niedzielę w Warszawie biało-czerwoni zagrają z Macedonią Północną.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.