Już ponad 200 domów spłonęło w pożarze, który od dwóch dni pustoszy ubogie dzielnice portowego miasta Valparaiso - poinformował w środę wieczorem czasu lokalnego chilijski rząd. W walce z żywiołem rannych zostało 12 strażaków.
Ogień strawił już 150 hektarów pastwisk, zarośli i lasów na wzgórzach w Valparaiso.
Jak relacjonowali świadkowie, pożar wybuchł we wtorek, w wigilię Bożego Narodzenia, tak nagle, że nie było czasu na jakąkolwiek reakcję, poza ucieczką.
Niektórzy stracili wszystko, nawet zwierzęta domowe. Z ogarniętych pożarem lub zagrożonych nim dzielnic ewakuowano już wiele rodzin.
"W akcji gaśniczej bierze udział cała straż pożarna Valparaiso, wspierana przez strażaków z sąsiednich rejonów" - informowali strażacy na Twitterze.
Szef chilijskiego MSW Gonzalo Blumel powiedział w środę, że strażacy "poczynili postępy w walce z żywiołem, ale nadal nie mają kontroli nad ogniem".
Znaczna część domów w Valparaiso zbudowana jest z drewna.
Władze nie wykluczają, że pożar został wzniecony celowo. Policja prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.