"Apeluję do Prezydenta Rzeczypospolitej i do premiera Jarosława Kaczyńskiego jako przywódcy opozycji, by wspólnie przeciwstawili się rosnącej agresji i wrogości w życiu publicznym" - napisał w przesłanym redakcji komunikacie Marek Jurek, przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej
Bezpośrednim impulsem wydania oświadczenia była sytuacja pod krzyżem ustawionym pod Pałacem Prezydenckim, gdzie - jak zwrócono uwagę w oświadczeniu - mnożą się akty chuligaństwa, połączone z otwarcie manifestowaną wrogością wobec zwolenników obecności krzyża.
Jak poinformowano, w piątek ofiarą fizycznej agresji przed Pałacem Prezydenckim padł lider Prawicy Rzeczypospolitej Piotr Strzembosz.
"Apeluję do władz publicznych o zapewnienie bezpieczeństwa osobom przychodzącym pod Pałac Prezydencki" - pisze Marek Jurek.
Były marszałek Sejmu w połowie lipca na swoim blogu pisał, że broni obecności krzyża na Krakowskim Przedmieściu, "przede wszystkim dlatego, że argumentacja zwolenników jego usunięcia (doprecyzowuję – z miejsca, gdzie stoi) jest zwrócona wprost przeciw obecności krzyża w przestrzeni publicznej." Dodaje, że tragedia smoleńska miała charakter narodowy (a nie tylko partyjny) i właśnie dlatego zasługuje na szczególną pamięć. Jego zdaniem chodzi przede wszystkim o "modlitwy i uczucia setek tysięcy Polaków przeżywane właśnie w tym miejscu".
"To co się dzieje na Krakowskim Przedmieściu to nieszczęście, do którego w ogóle nie powinno dojść - komentował wydarzenia pod Pałacem Prezydenckim 3 sierpnia wieczorem. "Krzyż nie jest rekwizytem, który się stawia bądź się zabiera w zależności od intencji politycznych" - mówił.
"Krzyży nie wszędzie należy umieszczać, ale gdzie go umieszczono, to już nie należy go usunąć - argumentował Jurek. - Mam taką filozofię władzy, która przyjmuje fakty społeczne do wiadomości - tłumaczył. - Dlatego, skoro krzyż jest faktem społecznym, powinien zostać tam, gdzie jest.
Dodał, że nie wierzy w dobre intencje żadnej z wzajemnie zwalczających się stron ws. krzyża. Jak mówił, trzeba było reagować wtedy, gdy "politycy tę atmosferę nakręcali". Obecnie, przy tak skrajnych reakcjach, jego zdaniem potrzebna jest poważna mediacja.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.