Część kubańskich dysydentów krytykuje mediację między władzami a opozycją, jakiej podjął się Kościół katolicki na Kubie. W jej wyniku 27 więźniów politycznych zostało już zwolnionych i wyjechało z rodzinami do Hiszpanii. Prezydent Raúl Castro zobowiązał się do uwolnienia kolejnych 26 w ciągu trzech miesięcy.
W liście otwartym, adresowanym do Benedykta XVI, radykalni opozycjoniści określili kościelną mediację mianem „godnej pożałowania i haniebnej”. Wyrażając swój sprzeciw wobec stanowiska hierarchii kościelnej podkreślają, że wyjazd więźniów politycznych z kraju „służy jedynie dyktaturze”. Domagają się, by ustało „polityczne wsparcie tych, którzy reprezentują Boga dla tych, którzy od pół wieku zachowują się jak wysłannicy szatana”. Pod listem znajdują się nazwiska (bez podpisów) 165 opozycjonistów.
Rzecznik archidiecezji w Hawanie, Orlando Márquez Hidalgo nazwał list obraźliwym. Podkreślił, że Kościół katolicki na Kubie nadal będzie zajmował się „humanitarnym” rozwiązaniem sprawy więźniów. Zapewnił też, działania te wspiera Stolica Apostolska.
Od treści listu 165 opozycjonistów odcięła się delegacja tzw. Dam w Bieli – żon i matek więźniów politycznych – którą przyjął metropolita Hawany, kard. Jaime Ortega y Alamino. Po spotkaniu ich przywódczyni, Laura Pollan oceniła mediację Kościoła jako pozytywną.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.