Aborcja miała się powieść w 100 procentach. Tak powiedzieli lekarze Sofii Khan, gdy dowiedziała się, że jej nienarodzony syn ma rozszczep kręgosłupa.
- Byliśmy załamani - powiedziała U.K.'s Sun - ale zdecydowaliśmy się zakończyć życie dziecka. Uznaliśmy, że tak będzie najlepiej, ale mimo to miałam chwile zwątpienia i poczucie winy - wspomina Sofia Khan. Te wątpliwości i poczucie winy ustąpiły miejsca przerażeniu w dniu, w którym dziecko miało zostać zamordowane, a urodziło się żywe.
Śmiertelny zastrzyk w łonie matki miał zatrzymać bicie serca dziecka, ale kilka godzin po "zabiegu" kobieta spanikowała. Czuła, jak jej syn „kręci się”. Położna twierdziła, że to niemożliwe. Lekarze wykonali dwa skany i twierdzili, że serce dziecka przestało bić.
- Czułam ulgę, że jego cierpienie się skończyło, ale było to bolesne, że odszedł - przyznała Khan. Została przeniesiona do szpitala, ale dziwne uczucie jej nie opuszczało, miała wrażenie, że dziecko kopie. 10 godzin później zamiast urodzić martwe dziecko, urodziła żywe i usłyszała płacz. Położna pobiegła po pomoc. - Co chcesz, żebyśmy zrobili? Nie wiedziałam, o co im chodzi. Przytuliłam synka i powiedziałam mu, że bardzo go kocham.
Bez pomocy zmarł po ponad godzinie. Khan nadal do siebie nie doszła. Jest zła na szpital, bo nikt jej nie słuchał. Szok i strata, które teraz odczuwa, są potężne. - Nie sądzę, żeby to mnie kiedykolwiek opuściło. Codziennie myślę o moim małym chłopcu.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.