„Diablątko” – tak nazywała matka św. Elżbietę od Trójcy Przenajświętszej (1880–1906) we wczesnym dzieciństwie.
Potrafiła eksplodować złością, zatrzasnąć za sobą drzwi, kopać w nie i tłuc pięściami. Gdy Boże Dzieciątko w żłóbku wydało się jej być jej własną lalką, krzyknęła na cały kościół: "Brzydki proboszczu, oddaj mi moja Żanetkę!".
– Będzie świętą albo demonem – mówiono w rodzinie.
Momentem przełomowym był dzień Pierwszej Komunii. Choć "już przed moją Pierwszą Komunią św. tak bardzo kochałam Boga, że nie rozumiałam, aby można było komuś innemu oddać serce. Postanowiłam żyć tyko dla Niego, Jego samego miłować" – pisała później Elżbieta.
Willuconquer / CC-SA 3.0 Elżbieta w stroju pierwszokomunijnym.Kolejne ważne wydarzenie duchowe miało miejsce w wieku 14 lat. – Po Komunii poczułam się usilnie przynaglona, aby Jezusa wybrać na jedynego oblubieńca i natychmiast złożyłam ślub czystości. Nie wyrzekliśmy do siebie ani słowa, oddaliśmy się jednak sobie nawzajem z wielką miłością – relacjonowała.
I choć w sercu już była karmelitanką (patrzyła na klasztor z tarasu swego pokoju), prowadziła życie godne córki francuskiego oficera, którą w istocie była. Prowadziła intensywne życie towarzyskie. Z pasją grała na fortepianie i otrzymywała za to nagrody.
Willuconquer / CC-SA 3.0 Elżbieta lubiła grać na fortepianie, otrzymywała nawet za to nagrody.Nudzisz mnie, Karolu
Ojciec jej koleżanki Franciszki de Sourdon, słuchając, jak gra Balladę h-moll Chopina stwierdził: "Niepojęte! Ta mała zdolna jest poruszyć mnie do łez". (na końcu tekstu wspomniana ballada w wykonaniu Krystiana Zimermana)
Elżbieta miała w sobie wielką pasję życia. Podróżowała po Francji i za granicę. Na każdym zdjęciu widać ją w innej fryzurze, innej biżuterii. Była opisywana jako odważna, pełna fantazji i rozmachu.
Opisywała siebie jako wysoką brunetkę o czarnych, błyszczących oczach i gęstych brwiach. – Zgrabne nogi usprawiedliwiałyby przydomek długonogiej Elżbiety. Reszta mojej osoby jest niewarta uwagi – oceniała. Pisała też, że jest z natury kokieteryjna (podobno tak trzeba – dodawała). Słysząc pod swym adresem komplementy płynące z ust młodego mężczyzny, potrafiła odpalić: – Nudzisz mnie, Karolu.
Już jako nastolatka doznała pierwszych dośwadczeń mistycznych. Jak one wyglądają? – Nie widzi się nic, nie słyszy, jest tylko Bóg! Bóg mówi do duszy, Bóg przemawia słodko, Bóg zaprasza do współcierpienia! – opisywała Elżbieta.
Rękawiczki "na ostatnie wyjście"
O. Golzalvesowi Allée zwierzyła się z intuicji, że w jej duszy mieszka Trójca Przenajświętsza. Teolog-kontemplatyk potwierdził to, wskazując, że to właśnie jest skutkiem chrztu. – Powiedziałem jej wszystko naraz, aż nagle zobaczyłem, że odchodzi ode mnie, jakby ją porwał jakiś strumień, któremu nie mogła się oprzeć – opowiadał o. Allée.
Jej matka patrzyła na to z obawą. Ograniczała jej możliwości praktyk religijnych. W końcu zgodziła się, by córka wstąpiła do Karmelu w wieku 21 lat, ale jeszcze pięć dni przed tym przedstawiła jej atrakcyjną propozycję zamążpójścia.
Willuconquer / CC-SA 3.0 Elżbieta w dniu wstąpienia do nowicjatu.Elżbieta odrzuciła tę możliwość. Ale nie byłaby sobą, gdyby na kilka dni przed wstąpieniem do klasztoru nie kupiła sobie nowych rękawiczek – jak wyjaśniła: "na ostatnie wyjście".
Gdy ktoś z rodziny zauważył, że takie postępowanie nie przystoi przyszłej karmelitance, odpaliła, że tak właśnie postępowała św. Teresa od Dzieciątka Jezus, a ona chce ją we wszystkim naśladować.
Objawienie
– Spodziewam się wielkich cierpień, tylko po to idę do Karmelu. Gdyby mnie Bóg choć przez jeden dzień oszczędzał, obawiałabym się, że o mnie zapomniał – deklarowała.
Jej życie w klasztorze obfitowało w doświadczeni mistyczne, ale i w pracę, i cierpienie.
– Bez żadnego wysiłku wnikam w tajemnicę zamieszkania Boga w Najświętszej Pannie – pisała bez zbędnej skromności.
Poznała duchową noc, o której pisał św. Jan od Krzyża, ale doświadczyła też objawienia Trójcy Przenajświętszej. – Nie zdołam powiedzieć, w jaki sposób objawiły mi się trzy Osoby Boskie, a przecież widziałam, jak we mnie odbywały naradę miłości – pisała. – O moi Trzej! Moje wszystko! – to chyba najbardziej znane słowa św. Elżbiety.
W klasztorze młoda karmelitanka pracowała w pralni (z wielką kamienną balią), szyła habity. Była siostrą kołową (czyli zajmująca się kontaktami ze światem zewnętrznym), zajmowała się też formacją postulantek.
Zdroworozsądkowo mówiła, że być dobrą karmelitanką to znaczy także dobrze się odżywiać i dobrze spać.
Zachorowała na prowadzącą do całkowitego wyniszczenia chorobę Addisona i prawdopodobnie także gruźlicę. – Nie kocham cierpienia dla cierpienia; kocham, gdyż dzięki niemu upodabniam się do Tego, który jest moim Oblubieńcem i Miłością – pisała.
Umierała w wieku 26 lat – jak zaświadczył dominikanin o. M. M. Philipon – jako "dusza całkowicie pogrążona w cierpieniu i szczęśliwości".
Jedne z jej ostatnich słów brzmiały tak:
– Tyle światła! To jest...
Korzystałem z : Janina Immakulata Adamska OCD, Hans Urs von Balthasar, Błogosławiona Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej. Biografia – duchowość, Wydawnictwo OO. Karmelitów Bosych, Kraków 1987
Raindrop Chopin - Ballade No.1 in G minor, Op.23 (Krystian Zimerman)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.