Do twórczego rozwijania miłości w rodzinach zachęcił Ojciec Święty podczas porannej Eucharystii w Domu Świętej Marty, transmitowanej przez media watykańskie. Papież modlił się za chorych, zaś w homilii podkreślił potrzebę przyjęcia prostoty Boga, aby nie popaść w pychę.
We wprowadzeniu do liturgii Franciszek zapewnił o swej modlitwie za chorych, a także za rodziny, zamknięte w swoich domach, a niektóre doświadczone kwarantanną. „Niech Pan pomoże im odkryć nowe drogi, nowe przejawy miłości, współistnienia w tej nowej sytuacji. To piękna okazja, aby odnaleźć prawdziwą miłość łączącą się z kreatywnością. Módlmy się za rodziny, aby relacje w rodzinie w tym momencie zawsze rozkwitały na rzecz dobra” – powiedział Ojciec Święty.
W homilii papież skomentował czytania dnia zaczerpnięte z drugiej Księgi Królewskiej (2 Krl 5, 1-15) o uzdrowieniu Syryjczyka Naamana w wodach Jordanu oraz z Ewangelii św. Łukasza (Łk 4, 24-30), w którym Pan Jezus mówi, że Jezus został posłany do wszystkich ludów.
Na wstępie Franciszek zauważył, że w obu tekstach ukazana jest postawa oburzenia. Mieszkańcy Nazaretu oburzyli się na Jezusa i znając Jego pochodzenie, nie chcieli przyjąć Jego nauki, co więcej „wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić”. Również wódz wojska syryjskiego, Naaman, chociaż był człowiekiem dobrym i otwartym na wiarę, rozgniewał się kiedy prorok posłał go, by siedem razy wykąpał się w Jordanie, żeby być uwolnionym z trądu. Myślał: „na pewno wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Boga swego, Pana, poruszy ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd” – przypomniał Ojciec Święty.
„Zarówno lud z synagogi w Nazarecie, jak i Naaman myśleli, że Bóg objawia się jedynie w rzeczach niezwykłych; że Bóg nie może działać w zwyczajnych sytuacjach życiowych, w prostocie. Pogardzali tym, co proste. Byli oburzeni, gardzili rzeczami prostymi. A nasz Bóg pozwala nam zrozumieć, że zawsze działa w prostocie: w prostocie domu z Nazaretu, w prostocie codziennej pracy, w prostocie modlitwy... Natomiast duch światowości prowadzi nas do próżności, do pozorów i obie postawy doprowadzają do przemocy. Naaman był bardzo uprzejmy, ale zatrzasnął drzwi przed prorokiem i odszedł. Przemoc, gest przemocy. Ludzie z synagogi zaczynają się rozpalać i podejmować decyzję o zabiciu Jezusa, ale nieświadomie, i wypędzają Go, by strącić Go z góry, na której zbudowane było ich miasto. Oburzenie jest brzydką pokusą, która prowadzi do przemocy” – powiedział papież.
Franciszek wyznał, że przed kilkoma dniami pokazano mu na telefonie komórkowym wideo, ma którym ukazano drzwi budynku poddanego kwarantannie. Był tam pewien młody człowiek, który chciał wyjść. Ale strażnik powiedział mu, że nie może. I uderzył go z oburzeniem, z pogardą: „Ale kimże ty jesteś, «czarnuchu», by uniemożliwić mi wyjście?”. „Pogarda jest postawą ludzi pysznych, pyszałków biednych, naznaczonych ubóstwem paskudnego ducha, pysznych, żyjących jedynie złudzeniem, że są kimś więcej. Jest to warstwa duchowa, ludzie oburzeni: w rzeczy samej, często ludzie ci muszą być oburzeni, zagniewani, aby poczuć się osobą” – zauważył Ojciec Święty.
Papież przestrzegł, że również nam może przydarzyć się zgorszenie faryzeuszy, zgorszenie rzeczami będącymi przejawem prostoty Boga, prostoty ubogich, prostoty chrześcijan. Dzieje się tak, gdy twierdzimy, że nasz Bóg jest bardziej kulturalny, mądrzejszy, ważniejszy, gdy zaprzeczamy, by Bóg mógł działać w prostocie. Dodał, że zawsze gniew prowadzi nas do przemocy; zarówno przemocy fizycznej, jak i przemocy werbalnej, plotkowania, które zabija tak, jak przemoc fizyczna.
„Pomyślmy tych dwóch fragmentach: oburzeniu ludzi w synagodze w Nazarecie i oburzeniu Naamana, ponieważ nie zrozumieli prostoty naszego Boga”- zachęcił Franciszek na zakończenie swej homilii.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.