Brytyjski profesor, który był w tym tygodniu na Downing Street przekonując premiera Borisa Johnsona do usztywnienia reakcji na wybuch epidemii koronawirusa, sam się odizolował po wystąpieniu uporczywego suchego kaszlu i gorączki.
Neil Ferguson, profesor biologii matematycznej w Imperial College London, sporządził dla rządu brytyjskiego prognozę postępu epidemii koronawirusa i był w poniedziałek na Downing Street.
"Wczoraj miałem lekki suchy, ale uporczywy kaszel i odizolowałem się, mimo że czułem się dobrze. Następnie o godz. 4 rano dzisiaj rozwinęła się wysoka gorączka. Jest dużo Covid-19 w Westminsterze" - napisał Ferguson na Twitterze.
Nie jest na razie jasne, czy Ferguson spotkał się z Johnsonem twarzą w twarz, chociaż uczestniczył w konferencji prasowej premiera.
W swoim badaniu Ferguson porównał potencjalny wpływ epidemii wywoływanej koronawirusem choroby Covid-19 z niszczycielskim wybuchem grypy hiszpanki z 1918 roku i powiedział, że bez podjęcia działań, wybuch epidemii mógłby spowodować ponad pół miliona zgonów w Wielkiej Brytanii i 2,2 miliona w Stanach Zjednoczonych.
Brytyjski rząd początkowo, w odróżnieniu od władz większości państw europejskich, nie zdecydował się na drastyczne środki w walce z pandemią koronawirusa, m.in. długo nie odwoływał imprez sportowych ani innych zgromadzeń publicznych. Jednak w poniedziałek wieczorem również zalecił powstrzymanie się od wszelkich kontaktów, które nie są niezbędne oraz ograniczanie przemieszczania się.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.