776 osób zakażonych koronawirusem zmarło w ciągu ostatnich 24 godzin w Stanach Zjednoczonych - wynika z bilansu prowadzonego przez Uniwersytet Johnsa Hopkinsa w Baltimore. To najniższy dobowy przyrost zgonów od marca.
Od początku epidemii w Stanach Zjednoczonych z powodu koronawirusa zmarły 79 522 osoby. Przez kilka ostatnich tygodni bilans dziennych przypadków śmiertelnych wahał się między 1000 a 2500.
776 zgonów, które odnotowano w ciągu minionych 24 godzin, to najniższy dobowy przyrost od marca. Od 1 kwietnia nie było w USA dnia z liczbą ofiar śmiertelnych mniejszą niż tysiąc.
Najnowsze dobowe dane obejmują 24 godziny od godz. 2.30 czasu polskiego w nocy z soboty na niedzielę. Poprzednie dobowe dane, ogłoszone w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego, mówiły o 1568 nowych zgonach.
Jak wynika z danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, na ponad 8,9 mln przeprowadzonych do tej pory testów w USA ok. 1 mln 329 tys. dało wynik pozytywny. W ciągu doby liczba ta zwiększyła się o ok. 20 tys. W Stanach Zjednoczonych od kilku dni spada odsetek testów z wynikiem pozytywnym - eksperci uznają to za kluczowy wskaźnik świadczący o początku procesu wygaszania epidemii.
Wśród osób, u których w weekend wykryto koronawirusa, jest szef Gwardii Narodowej Stanów Zjednoczonych generał Joseph Lengyel. W związku z tym, że inny jego test dał wynik negatywny, wojskowy przejdzie dodatkowe badania w poniedziałek.
Najnowsze szacunki ekspertów z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle przewidują, że do 4 sierpnia umrze blisko 135 tys. Amerykanów zakażonych SARS-CoV-2.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.