Uczestnicy Światowego Kongresu Narodu Czeczeńskiego, z którymi rozmawiała PAP, nie kryją oburzenia i zdziwienia w związku z zatrzymaniem szefa emigracyjnego rządu Czeczenii Ahmeda Zakajewa. Jak podkreślają, przyjęli tę wiadomość z niedowierzaniem.
Zakajew, który miał uczestniczyć w Kongresie, został w piątek rano zatrzymany przez policję i przewieziony do prokuratury, do której wpłynął już wniosek Rosji o jego aresztowanie. Zakajew jest poszukiwany przez Rosję międzynarodowym listem gończym w związku z zarzutami o terroryzm.
Przewodniczący kongresu Deni Teps powiedział w piątek PAP, że nie rozumie, dlaczego Polska, która zawsze była przeciwko wojnie w Czeczenii i dokonywanych tam aktów przemocy, nagle zatrzymuje premiera czeczeńskiego rządu i wchodzi w "rosyjską grę" mającą na celu deportowanie Zakajewa.
"Protestujemy przeciwko zachowaniu polskich władz i zastanawiamy się, kto i dlaczego podjął decyzję o zatrzymaniu Ahmeda Zakajewa jak pospolitego przestępcę na ulicach Warszawy, skoro wszyscy wiedzieli - włącznie z prokuraturą, policją i mediami - że ma on stawić się w prokuraturze z samego rana" - zaznaczył Teps.
"Jesteśmy niezadowoleni z działań władz Polski i władz Rosji, które znając decyzję brytyjskiego sądu, który odrzucił wniosek o ekstradycję, starają się dokonać przeszkód w przeprowadzeniu kongresu z udziałem Ahmeda Zakajewa" - podkreślił.
Również działacz opozycji w okresie PRL, honorowy prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa, współorganizatora Kongresu, Mirosław Chojecki powiedział PAP, że "kompletnie nie rozumie", dlaczego Zakajew został zatrzymany przez policję. "Przecież jest to premier rządu - rozumiem nieuznawanego państwa - ale jednak premier rządu państwa, które walczy o demokrację, walczy o wolność" - podkreślił.
W jego opinii działanie policji było "absurdem", ponieważ Zakajew sam deklarował, że stawi się w prokuraturze. Ocenił, że była to niepotrzebna demonstracja siły.
"Można było, jeśli już trzeba było, po sprawdzeniu tożsamości zostawić go w samochodzie, którym jechał, co najwyżej eskortować ten samochód, a nie wsadzać do policyjnego wozu. Przecież on dobrowolnie udawał się do prokuratury" -zaznaczył Chojecki.
Pytany, czy Zakajew może czuć się zagrożony, przebywając na terenie Polski, zwrócił uwagę, że premier Donald Tusk mówił w czwartek w Brukseli, że w sprawie Zakajewa Rosja "nie może liczyć na decyzje, które by ją satysfakcjonowały".
Wdowa po Aleksandrze Litwinience - Marina powiedziała PAP, że Zakajew jest osobą, która funkcjonuje zawsze w granicach prawa. Jak zaznaczyła, jako przyjaciółka rodziny Zakajewów czuje się zaniepokojona sytuacją, w jakiej znalazł się szef emigracyjnego rządu Czeczenii.
"Po ludzku jest mi bardzo przykro, że Polska, która zawsze była tak przychylna, gościnna i serdeczna jednak stworzyła taką sytuację" - mówiła. Jak zaznaczyła, jest jej tym bardziej przykro, że "w ostatnich latach Polska demonstrowała niezawisłość swoich sądów, i opinii". Wyraziła nadzieję, że Zakajewowi nic złego się na terenie Polski nie stanie
"Mam nadzieję, że Polska, która jednak zagrała według woli Rosji, nie doprowadzi tej sytuacji do końca i nie dokona ekstradycji Zakajewa do Rosji" - oświadczyła. Jednocześnie oceniła, że Polska "coraz bardziej gra według reguł ustalanych przez Rosję". Jak dodała, "może to doprowadzić Polskę do roli młodszego brata Rosji".
Rzeczniczka Kongresu Anna Kuhn powiedziała dziennikarzom, że społeczność czeczeńska przyjęła z niedowierzaniem wiadomość o zatrzymaniu Zakajewa przez policję. "Jeżeli zadeklarował, że sam przyjdzie do prokuratury, nie będzie uciekał, to należało mu pozwolić to zrobić" - powiedziała.
Jak zaznaczyła, Zakajew trzy tygodnie temu był w Polsce i nikomu nie przyszło do głowy, żeby go zatrzymywać.
"Widocznie, komuś przeszkadza to, by świat postrzegał naród czeczeński jak naród normalnych ludzi. Przypięto Czeczenom łatkę terrorystów. Tak nie jest. To są normalni ludzie" - mówiła Kuhn. Oceniła, że zatrzymanie Zakajewa zwróci uwagę świata na sprawę czeczeńską i na sytuację na Kaukazie.
Wyraziła przekonanie, że "po dochowaniu procedur, jakie obowiązują w prokuraturze, Zakajew zostanie zwolniony". Jak zaznaczyła, najprawdopodobniej szef emigracyjnego rządu Czeczenii nie zdoła już dotrzeć na Kongres do Pułtuska. Dodała, że Zakajewowi bardzo zależało, by Kongres odbył się nawet bez jego udziału.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.