W sześciu gminach meksykańskich ogłoszono alarm w związku z ucieczką co najmniej 400 krokodyli z rezerwatu w stanie Veracruz. Zwierzętom ułatwiły zadanie powodzie po przejściu huraganu Karl - poinformowały meksykańskie źródła federalne.
Krokodyle żyły w rezerwacie "El Colibri", odległym o 40 km od portu Veracruz. Prąd wezbranej rzeki la Antigua umożliwił im przedostanie się do jej dopływów, a także do Zatoki Meksykańskiej.
Zbiegłe gady należą do gatunku krokodyli meksykańskich, które mogą mierzyć do trzech metrów i są burego koloru z ciemnymi pasami na tułowiu i ogonie.
Do niedawna sądzono, że żyją wyłącznie w jeziorach, słodkowodnych lagunach i rzekach, ale ostatnio odkryto je także w morskich strefach przybrzeżnych, głównie w Zatoce Meksykańskiej.
Władze sześciu gmin wprowadziły alarm prewencyjny, apelując do mieszkańców, by nie zabijali zwierząt w razie ich zauważenia ani nie próbowali ich ratować na własną rękę, tylko zawiadomili władze.
Huragan Karl dotarł w piątek do wybrzeży Meksyku w rejonie portowego miasta Veracruz, gdzie osłabł przekształcając się w tropikalny niż. Przedtem jednak zabił co najmniej dwie osoby i zmusił władze do czasowego zamknięcia jedynej w kraju elektrowni atomowej oraz platformy wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej. W Veracruz Karl wyrządził znaczne szkody łamiąc drzewa, zrywając dachy z domów i niszcząc linie energetyczne.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.