W Brukseli rozpoczął się w piątek drugi dzień szczytu. Po pełnych emocji rozmowach do godziny 1 w nocy o zmianie traktatu UE i nowym budżecie, przywódcy będą dopracowywać tzw. wnioski końcowe - w tym zapis dotyczący polskiego postulatu o kosztach reformy emerytalnej.
Pierwszego dnia szczytu przywódcy zdecydowali, że do grudnia opracowane zostaną "ograniczone zmiany" Traktatu z Lizbony, tym samym ulegając Niemcom. Zmiany traktatu mają być ratyfikowane w krajach UE do połowy 2013 r. "Nie chodzi o otwarcie Traktatu z Lizbony i nowe negocjacje. To będą drobne zmiany do traktatu, które musimy opracować do grudnia" - powiedział na konferencji prasowej na zakończenie pierwszego dnia szczytu przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
Pod presją premiera Wielka Brytanii Davida Camerona, przywódcy uznali też, że budżet UE ma odzwierciedlać zaciskanie pasa w czasach kryzysu przez większość krajów członkowskich, by redukować narodowe długi i deficyty. To niepokoi Polskę, głównego beneficjenta unijnych funduszy, bo zwiastuje, że nowa perspektywa finansowa po 2013 roku może być mniejsza niż ta z lat 2007-13.
Van Rompuy powiedział też na konferencji prasowej kończącej pierwszy dzień spotkania, że rozmawiano o polskim postulacie odliczania kosztów reformy emerytalnej od deficytu i długu publicznego. W najnowszym projekcie wniosków końcowych, do którego dotarła PAP w piątek rano, w punkcie "reformy emerytalne" pozostawiono puste miejsce. A to oznacza, że konkretny zapis będzie jeszcze uzgadniany w piątek.
"Rozmawialiśmy o wpływie reform emerytalnych i mówimy, że zbadamy, jak ten wpływ będzie uwzględniony księgowo w Pakcie Stabilności i Wzrostu" - powiedział Van Rompuy. A premier prezydencji belgijskiej Yves Leterme sprecyzował, że ta praca ma być wykonana do grudnia.
"Do grudnia mamy czas na przekonywanie. Mamy ciężkie argumenty polityczne w ręku, że nie musimy się zgodzić na ważne dla innych rozstrzygnięcia" - powiedział z kolei premier Donald Tusk.
Choć jeszcze przed szczytem większość krajów była temu niechętna, przywódcy UE udzielili Van Rompuyowi mandat, by także do czasu kolejnego szczytu w grudniu br. opracował propozycje "ograniczonych zmian traktatowych" - tak, by stworzyć podstawy prawne stałego antykryzysowego mechanizmu ratowania krajów strefy euro. Wszystko po to, by po kryzysie greckim bardziej skonsolidować strefę euro. Kwestię, czy zmiany traktatowe obejmą także odbieranie głosu niesubordynowanym krajom, pozostawiono otwartą. Zgodnie z projektem wniosków końcowych szczytu, Van Rompuy ma sprawdzić taką możliwość.
Dyplomaci spekulują, że postulat zawieszania prawa głosu to tylko taktyka Angeli Merkel i w ostateczności niemiecka kanclerz odstąpi od niego w grudniu, kiedy uzyska zgodę na wpisanie do traktatu mechanizmu dla strefy euro, który de facto byłby zgodą na "kontrolowane bankructwo" danego kraju i restrukturyzację długu. By usprawnić proces zmiany traktatu, rozważana jest "uproszczona metoda rewizji", bez organizowania w tym celu Konwentu i udziału Parlamentu Europejskiego.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.