System opieki zdrowotnej musi być bardziej otwarty na pacjenta, również w okresie epidemii; teleporada ma wiele zalet, ale nie zastąpi osobistego kontaktu pacjenta z lekarzem, z wizytą nie należy zwlekać - mówili w środę lekarze i przedstawiciele organizacji działających na rzecz pacjentów.
"System opieki zdrowotnej musi być bardziej otwarty na pacjentów, również w okresie epidemii, () osoby, które mają przewlekłe choroby, jak nadciśnienie, cukrzyca, niewydolność krążenia, choroby nowotworowe, nie mogą czekać na poradnictwo i opiekę zdrowotną, aż skończy się epidemia" - powiedział w środę na konferencji prasowej w Ministerwstwie Zdrowia specjalista zdrowia publicznego prof. Bolesław Samoliński.
Dodał, że osoby, których stan zdrowia pogorszył się w czasie epidemii, są bardziej narażone na jej skutki. Przypomniał stanowisko sformułowane w lipcu przez grupę ekspertów, że "rozbudowa systemu procovidowego nie może się odbyć kosztem systemu niecovidowego - czyli tych pacjentów, którzy nie są zarażeni". Zaznaczył, że tezy ekspertów spotkały się w resorcie zdrowia "z bardzo pozytywnym przyjęciem".
"Generalny wniosek jest taki, żeby placówki opieki zdrowotnej - zarówno te, które świadczą usługi na poziomie podstawowym, jak i wysokospecjalistyczne - były bardziej dostępne dla pacjentów, żebyśmy zaczęli pracować tak jak przed okresem epidemii na rzecz tych chorych, którzy wymagają opieki (), a nie są zakażeni koronawirusem" - powiedział Samoliński.
Podkreślił, że "problemy dotyczą obu stron" - wynikają z niepokoju pracowników służby zdrowia, co powoduje ograniczenie dostępu do placówek leczniczych - a także z obaw pacjentów przed zakażeniem w placówce ochrony zdrowia. "Apelujemy, żeby obie strony były bardziej otwarte na chorych, żebyśmy zaczęli pracować normalnie, nie zamieniając systemu opieki zdrowotnej w system tylko procovidowy, rozumiejąc oczywiście, że ryzyka, które się kryją za rozwojem tej epidemii, są dla nas niewyobrażalnie niebezpieczne" - powiedział Samoliński.
Prof. Marcin Grabowski odniósł się do teleporady, o której powiedział, że dla wielu chorych jest szansą na kontynuację leczenia i ocenę stanu zdrowia. "Nie deprecjonujemy znaczenia teleporady, stanowi ona dzisiaj podstawę kontaktu, dzięki czemu zapewniamy reżim i odpowiedni dystans między pacjentem i personelem medycznym. Teleporada jest doskonała do oceny stanu stabilnego pacjenta, do stanu kilkanaście-kilkadziesiąt dni po wypisaniu ze szpitala, do przedłużenia przyjmowania leków. Wyposażona dodatkowo w e-skierowania, e-recepty, e-zwolnienia dale dodatkowo możliwości kontynuacji leczenia u większości pacjentów" -powiedział.
"Z drugiej strony szacujemy, że ok. 30 proc. pacjentów z chorobami przewlekłymi wymaga osobistej wizyty" - zaznaczył. Dodał, że grono specjalistów w dziedzinach kardiologii, neurologii, chorób wewnętrznych, immunologii, onkologii i chirurgii wskazało, które "sytuacje kliniczne" wymagają osobistego kontaktu z lekarzem.
"Są to sytuacje, kiedy u pacjenta występują pierwsze poważne objawy danej choroby, zaostrzenia wcześniej dobrze kontrolowanej choroby, kiedy wymagana jest dodatkowa diagnostyka. Także kiedy pacjent ma wszczepione urządzenia typu stymulator serca, kardiowerter, defibrylator" - wyliczał. Dodał, że osobistej wizyty wymagają szczególnie ci pacjenci, którzy nie są objęci telemonitoringiem".
Podkreślił, że rekomendacje są kierowane nie tylko do pacjentów, ale przede wszystkim do lekarzy różnych specjalności, zarówno podstawowej, jak i specjalistycznej opieki zdrowotnej.
Magdalena Kołodziej z fundacji My Pacjenci obserwującej sytuację niecovidowych pacjentów od początku pandemii, przytoczyła wynik badania, w którym "trzy czwarte respondentów odpowiedziało, że może poczekać na koniec pandemii". "Pandemia się przedłuża, nie wiadomo, jak długo potrwa. Widząc to rozpoczęliśmy kampanię +Lecz, nie zwlekaj+" - powiedziała. Kampania zachęca pacjentów, by - zachowując zasady bezpieczeństwa związane z pandemią - nie odkładali wizyty.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.