Fenomenalnie w drugiej serii skoczyli Robert Johansson, Marius Lindvik i Dawid Kubacki.
Już pierwsza seria nie oszczędziła nam przykrych niespodzianek. Najlepszy z Polaków Andrzej Stękała został zdyskwalifikowany z powodu zbyt długich nart, a Piotr Żyła po krótkim skoku nie zakwalifikował się do drugiej serii. Pozostali nasi skoczkowie również nie zajmowali wysokich lokat. Najwyżej sklasyfikowany Dawid Kubacki był na półmetku zawodów na 11 pozycji, 15 miejsce zajmował Klemens Murańka, a 22 Kamil Stoch. Liderem po skoku na 132 m. był lider Pucharu Świata Halvor Egner Granerud, drugi był Japończyk Keiichi Sato - 134 m, a trzeci Słoweniec Anze Lanisek - 129 m.
W drugiej serii Norwegowie zafundowali widzom prawdziwy spektakl, szczególnie za sprawą skoków Roberta Johanssona i Mariusa Lindvika. Pierwszy z nich wylądował na 142 m i awansował aż o 16 pozycji, kończąc rywalizację na 3 miejscu podium. Z kolei Lindvik dzięki lądowaniu na 136,5 m. uplasował się tuż za podium, również notując pokaźny awans.
Drugą najdłuższą odległość w serii finałowej zanotował Dawid Kubacki, który skoczył 137 m. i zakończył zawody na 6 miejscu. Z pierwszej trójki po serii finałowej wypadł Japończyk Sato, Anze Lanisek awansował na miejsce 2, a najjaśniejsza gwiazda tego sezonu - Granerud - pewnie obronił prowadzenie i zgarną 100 punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Było to jego 11 zwycięstwo w tym sezonie.
Klemens Murańka i Kamil Stoch zanotowali w drugiej serii niewielkie spadki. Murańka ukończył konkurs na 19 miejscu, a Stoch na 23 pozycji.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.