Zanim spowiednik zacznie oceniać, powinien dobrze zorientować się w sytuacji penitenta: społecznej, psychicznej, moralnej. Powinien być solidarny z penitentem. Dopiero potem może odwoływać się do zasad moralnych - mówi o. dr Piotr Jordan Śliwiński, przedstawiając naukę płynącą z praktyki św. Leopolda Mandicia. Dziś przypada wspomnienie liturgiczne tego charyzmatycznego spowiednika.
Lepiej jest powiedzieć, że o. Leopold podkreślał, iż spowiednik w konfesjonale, zanim zacznie oceniać, powinien dobrze zorientować się w sytuacji penitenta: społecznej, psychicznej, moralnej. Powinien być solidarny z penitentem. Dopiero potem może odwoływać się do zasad moralnych i - odwołując się do Ewangelii - pokazać mu wyjście z tej sytuacji. Taka postawa chroni przed nadmiernym dydaktyzmem, który często może być daleki od realiów życia, a także przed swoistym pryncypializmem, który zna normy moralne i aplikuje je do konkretnej sytuacji na zasadzie prostych sylogizmów. O. Leopold podkreślał potrzebę dostrzeżenia konkretnego penitenta i odpowiedzi na jego konkretną sytuację. Nie oznacza to jakiejś relatywizacji w przekazie nauczania moralnego. Ono nie ma być relatywizowane, ale podane tak, żeby penitent w konkretnym stanie swego życia religijnego i moralnego mógł je przyjąć, czyli mógł zrozumieć wymagania ewangeliczne.
To mi się kojarzy z ósmym rozdziałem "Amoris laetitia", w którym papież Franciszek mówi o potrzebie rozeznawania sytuacji osób rozwiedzionych żyjących kolejnych związkach.
Jasne! To jest właśnie to. Zresztą, papież odwołuje się do o. Leopolda i do o. Pio. Dlatego polecił wprowadzić ich relikwie do bazyliki św. Piotra na początku Roku Miłosierdzia.
U papieża Franciszka w ogóle często pojawiają się metafory medyczno-szpitalne...
...Kościół jako szpital polowy...
Tak - Kościół, ale też konfesjonał. Widać tu przesunięcie akcentów: dawniej w metaforyce związanej z sakramentem pokuty pojawiał się raczej obraz sądu. Mówiono o trybunale - nawet jeśli był to trybunał miłosierdzia. Penitent był zarówno oskarżycielem, jak i winnym, a kapłan spełniał rolę quasi-sędziego. Nawet to, że siedział w konfesjonale w birecie, na podwyższeniu, upodabniało go do sędziego. U papieża konfesjonał to raczej łóżko szpitalne.
Takie rozumienie sakramentu jako przestrzeni duchowego i moralnego leczenia i uzdrawiania byłoby bliskie św. Leopoldowi. On chciał spotykać osoby do niego przychodzące, a nie wyłącznie załatwiać sprawy, z którymi przychodzili. Traktował przychodzących jak penitentów, a nie petentów, dlatego też nie przewartościowywał ważnych, choć nie niezbędnych form. Gdy pewnego razu jeden z penitentów usiadł na miejscu spowiednika w konfesjonale, o. Leopold pokornie uklęknął i w takiej pozycji go wyspowiadał.
Jakich spowiedników spotkał Ojciec w swoim życiu?
I przed zakonem, i po wstąpieniu do zakonu miałem szczęście spotykać wielkich spowiedników. Ich wpływ na moje życie był ogromny. A właściwie to Bóg przez nich na mnie działał. To było konkretne wskazywanie na moje nieprzyznawanie się do wad, które leżały u podstaw moich grzechów. To było też bardzo mocne umacnianie mojej nadziei. Z perspektywy życia i tego, kim teraz jestem, widzę w nich oblicze Boga pochylonego nade mną. I Jemu, Panu Miłosierdzia, za nich wszystkich dziękuję.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.