Śledztwo w sprawie wypadku na sankach

Śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego, w efekcie którego ciężko ranna została 7-letnia dziewczynka, wszczęła w poniedziałek Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Śląskim.

W niedzielę w Turzy Śląskiej ciągnięte przez psy sanki, którymi jechało dziecko, wjechały pod samochód. Dziewczynka w ciężkim stanie, z wieloma urazami, w tym urazem głowy, trafiła do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Rodzice nie zgodzili się, by lekarze udzielali mediom informacji o stanie jej zdrowia.

"Wszczęliśmy śledztwo, badamy wszystkie okoliczności tego wypadku. Na pewno zasięgniemy opinii biegłych z zakresu ruchu drogowego odnośnie zachowania obu uczestników wypadku i jego przebiegu, a także biegłego lekarza, co do stanu zdrowia dziewczynki. Przesłuchamy też świadków i uczestników tego zdarzenia" - powiedział PAP zastępca prokuratora rejonowego w Wodzisławiu Śląskim Rafał Figura.

W świąteczną niedzielę po zmroku dziecko jechało po lokalnej, publicznej drodze na zwykłych sankach, ciągniętych przez dwa psy husky. Przed zaprzęgiem samochodem jechał 42-letni ojciec dziecka. Najprawdopodobniej niekierowane przez nikogo psy pociągnęły sanki na pas ruchu w przeciwną stronę. Jadący z naprzeciwka kierowca mitsubishi na widok psów zaczął hamować, wpadł w poślizg i uderzył w sanki wiozące dziecko. Dziewczynka była reanimowana już na miejscu wypadku oraz w wodzisławskim szpitalu. Potem przetransportowano ją do kliniki pediatrycznej w Katowicach.

Zarówno ojciec dziecka, jak i 23-letni kierowca mitsubishi byli trzeźwi, żaden nie został zatrzymany. Prokuratura nie wyklucza postawienia zarzutów ojcu dziecka, może je też usłyszeć kierowca mitsubishi. "Uzależniamy to od oceny przebiegu zdarzenia oraz zachowania i reakcji jego uczestników. Według wstępnych informacji kierowca mitsubishi zachował się prawidłowo, ale jest za wcześnie, by o czymkolwiek przesądzać" - zastrzegł prok. Figura.

Za nieumyślne spowodowanie wypadku, w którym ktoś zginął lub doznał poważnych obrażeń grozi do 8 lat więzienia.

To kolejny taki tragiczny wypadek w ostatnim czasie w województwie śląskim. 18 grudnia w Sączowie sanki z dwojgiem dzieci, ciągnięte przez samochód terenowy ich ojca, na zakręcie wjechały pod miejski autobus. 10-letni chłopiec zginął na miejscu, jego o dwa lata młodsza siostra w bardzo ciężkim stanie trafiła do szpitala, gdzie wciąż przebywa. Sprawę bada prokuratura rejonowa w Będzinie; zarzuty ma usłyszeć ojciec dzieci.

Jak poinformowała w poniedziałek PAP zastępca prokuratora rejonowego Monika Jankowska, prokuratura wciąż czeka na opinie biegłych w tej sprawie, w tym na wynik sekcji zwłok chłopca. Ojciec dzieci zostanie prawdopodobnie przesłuchany w charakterze podejrzanego już po Nowym Roku.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
14°C Czwartek
noc
11°C Czwartek
rano
18°C Czwartek
dzień
19°C Czwartek
wieczór
wiecej »