Filipiński episkopat apeluje o zorganizowanie zbiórki żywności dla mieszkańców Manili. Ludności stolicy grozi głód podczas lockdownu, który potrwa w całej metropolii i w okolicznych prowincjach do końca sierpnia. „Tysiące osób straci pracę, firmy już zaczęły redukcję zatrudnienia, najciężej będzie ludziom żyjącym z dnia na dzień, a takich będzie przybywać” – powiedział bp Pablo Virgilio David z diecezji Kalookan.
Przewodniczący episkopatu obawia się, że w tym roku, z powodu pogłębiającego się ubóstwa i zapaści ekonomicznej, datki na głodujących nie będą tak hojne jak podczas pierwszego lockdownu. „Nawet ci, którzy zazwyczaj mogli się podzielić, teraz odczuwają dotkliwie skutki blokady” – powiedział Gerald Toribo, biznesmen z Manili prowadzący firmę sprzedającą motocykle. „Chciałbym odpowiedzieć na apel biskupa Davida, ale mój biznes upada, podobnie jak wiele innych firm, a mam na utrzymaniu dwójkę studiujących dzieci. Blokady nie dają niczego poza bólem i cierpieniem” – dodał przedsiębiorca.
Bp Virgilio David obawia się także, że wiele osób zostanie aresztowanych za naruszenie norm sanitarnych. „Jeśli będą to żywiciele rodzin, którzy z dnia na dzień zapewniają posiłek swoim bliskim, to te rodziny czeka niepewny los” – podkreślił ordynariusz Kalookan. Zwrócił uwagę, że już w dniach poprzedzających lockdown w stolicy panowało ogromne zamieszanie. Tysiące Filipińczyków ruszyło do punktów szczepień w nadziei na otrzymanie zastrzyku przed zaostrzeniem restrykcji. Policja odnotowała naruszenie wielu przepisów sanitarnych. Niepokoje pojawiły się po informacjach, że po wprowadzeniu lockdownu bez szczepienia nie będzie można zrobić zakupów w centrach handlowych czy supermarketach.
Władze Filipin ogłosiły przedłużenie obowiązujących restrykcji w niektórych prowincjach do końca sierpnia. W związku z szybkim rozprzestrzenianiem się wariantu Delta w stolicy, rząd zaostrzył normy sanitarne i wprowadził lockdown w całym obszarze metropolitalnym. Do 20 sierpnia mieszkańcom regionu nie wolno opuszczać swoich miejsc zamieszkania, z wyjątkiem wyjścia do pracy, po zakupy czy do lekarza. Otwarte są wyłącznie szpitale, supermarkety i banki.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.