Dwóch amerykańskich kongresmenów bez wcześniejszych uzgodnień przyleciało we wtorek na kilka godzin na lotnisko w Kabulu. Ich wizyta wzbudziła wściekłość urzędników i wojskowych, którzy musieli zapewnić im bezpieczeństwo i informacje wśród panującego na lotnisku chaosu - pisze w środę AP.
Jeden z wysokich urzędników powiedział agencji Associated Press, że niezapowiedziana wizyta dwóch członków Izby Reprezentantów: Petera Meijera i Setha Moultona w oczach administracji była "manifestacyjnie nieprzydatna". Inni przekazali AP, że kilkugodzinna obecność kongresmenów na lotnisku w Kabulu odwracała uwagę żołnierzy i dowódców, którzy toczą wyścig z czasem, by ewakuować tysiące zagrożonych Amerykanów i Afgańczyków.
U urzędników Departamentu Stanu, Departamentu Obrony i Białego Domu nieuzgodniona wcześniej z wojskiem i dyplomacją wizyta wzbudziła wściekłość - relacjonuje agencja.
Reprezentujący Partię Demokratyczną Moulton i republikanin Meijer przylecieli do Kabulu na pokładzie samolotu czarterowego. W wydanym po powrocie oświadczeniu wyjaśniali, że przybyli tam w tajemnicy, by nie zakłócać pracy na lotnisku i zminimalizować ryzyko związane z bezpieczeństwem. Celem wizyty miało być zebranie na miejscu informacji o toczącej się ewakuacji i wywarcie nacisku na prezydenta USA Joe Bidena, by przedłużył termin ostatecznego wycofania się wojsk z Kabulu i zarazem wydłużył akcję ewakuacyjną.
"Jako członkowie Kongres mamy obowiązek nadzorować działania władzy wykonawczej" - podkreślili polityce we wspólnym komunikacie. "Po rozmowach z obecnymi na miejscu dowódcami i zapoznaniu się z sytuacją, jest dla nas oczywiste, że - ponieważ zbyt późno rozpoczęliśmy ewakuację - cokolwiek teraz zrobimy, nie wydostaniemy wszystkich na czas, nawet przed 11 września" - zaznaczyli kongresmeni. Zarówno Moulton, jak i Meijer służyli wcześniej w amerykańskiej armii.
Biały Dom przekazał we wtorek, że ewakuacja z Kabulu zakończy się po osiągnięciu wyznaczonych celów, i że może się to stać jeszcze przed końcem sierpnia. Już wcześniej Biden deklarował, że oddziały USA opuszczą Afganistan do 31 sierpnia. Sojusznicy, w tym Wielka Brytania, Francja i Niemcy starali się przekonywać Bidena, by przedłużył ten termin. Talibowie, którzy przejęli władzę w Afganistanie ogłosili, że wydłużenie militarnej obecności państw zachodnich będzie złamaniem wcześniejszych ustaleń i spotka się z konsekwencjami.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.