Za pośrednictwem Urzędu Dobroczynności Apostolskiej i Nuncjatury Apostolskiej do Foyer Nazaret na obrzeżach stolicy Kongo, Brazzaville, dotarły leki ofiarowane przez Franciszka na leczenie niedokrwistości sierpowatokrwinkowej wśród wychowanków. „Ten gest pokazuje, że tytuł jego ostatniej encykliki jest programem działania” – napisała s. Elise Vouakouanitou w liście podpisanym przez wszystkie dzieci w ośrodku.
List jest wyrazem wdzięczności Papieżowi za otrzymany dar. W Kongo, gdzie nawet woda i jedzenie są trudno osiągalne, preparaty te są niemal niedostępne oraz niezwykle drogie. Leki zostały przesłane jako odpowiedź na prośbę o pomoc skierowaną przez dzieci w napisanym niedawno liście. Papież nie czekał zbyt długo i za pośrednictwem swojego jałmużnika kard. Konrada Krajewskiego oraz Nuncjatury Apostolskiej na początku października wysłał paczki z lekarstwami.
Oba listy pomogła dzieciom napisać s. Elise. „Ojcze Święty! To, że o nas pomyślałeś i wysłałeś lekarstwa dla naszego sierocińca, to dla nas znak, że słowo Pisma Świętego jest życiem. Nasze usta jąkają się gdy chwalimy naszego Pana, ale nasze serca nie mogą zamilknąć… Ojcze Święty, wierzymy i potwierdzamy, że razem z tymi lekami Pan nawiedził nas przez Ciebie, Wikariusza naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. My z kolei błogosławimy Go i błagamy o Jego łaskę i siłę dla Ciebie”. S. Elise i dzieci wyraziły „wielką wdzięczność” Bogu, papieżowi i nuncjaturze za „bezgraniczną uwagę”, jaką im okazano. „Poprzez ten gest uświadamiamy sobie, że tytuł Twojej ostatniej encykliki nie jest pusty, ale jest programem działania i misji, którą przyjąłeś w imię Chrystusa od Kościoła. Potwierdzamy, że wszyscy jesteśmy braćmi” – czytamy w liście.
S. Elise w rozmowie z papieską rozgłośnią opisała codzienność dzieci w ośrodku. W Foyer Nazaret, dzieci pozbawione domu i skazane na niepewną przyszłość, otrzymują nie tylko jedzenie, dach nad głową i łóżko, ale także integralne wychowanie inspirowane wartościami chrześcijańskimi. „Zwłaszcza tymi, które dotyczą uniwersalnej miłości i braterstwa” - wyjaśnia s. Vouakouanitou. Codzienna opieka nad ponad dwudziestką dzieci w różnym wieku, pochodzących z różnych środowisk, jest bardzo trudna, bo są „to sieroty, których rodzice mają zaburzenia psychiczne”. Niektóre z nich chorują na rodzaj anemii, którą można leczyć, ale która w najcięższych przypadkach wymaga przeszczepu komórek macierzystych lub szpiku kostnego. Kuracja w kraju jest niemal niemożliwa. Obecnie s. Elise otrzymuje pomoc od swojego zakonu i współpracuje z włoskim stowarzyszeniem, które wspiera edukację i opieką medyczną podopiecznych.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.