17 osób, które w latach 1940-1945 niosły pomoc więźniom niemieckiego obozu Auschwitz, za "wybitne zasługi w ratowaniu życia ludzkiego" zostało we wtorek odznaczonych przez prezydenta orderami Odrodzenia Polski.
Odznaczenia, wręczone podczas uroczystości w Belwederze, zostały przyznane "Ludziom Dobrej Woli" w związku z 66. rocznicą wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau.
Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski została odznaczona Wanda Sawkiewicz. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski przyznano Henrykowi Ćwiklickiemu, Kazimierzowi Kaweckiemu, Aleksandrze Kołodziejczyk, Helenie Kwiatkowskiej (order odebrał syn Eugeniusz), Kazimierzowi Ptasińskiemu, Włodzimierzowi Senkowskiemu, Róży Sklorz i Janinie Wawrzyczek. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski otrzymali Maria Dac, Eugeniusz Daczyński, Maria Dudek, Józefa Handzlik, Janina Paszek, Zofia Rapacz, Stanisława Smreczyńska i Zofia Zużałek.
"Chciałem pogratulować, nie tylko wszystkim odznaczonym i ich rodzinom, ale także społecznościom lokalnym, w których państwo żyliście. Mam świadomość jak niełatwo zachować się w taki sposób w sytuacji skrajnego zagrożenia własnej rodziny, własnej osoby, jak niełatwo zachowywać się w sposób arcyprzyzwoity, uwzględniający większy dramat i większy lęk innych ludzi. Chciałem podziękować państwu za to, że w sytuacji skrajnego zagrożenia potrafiliście okazać najszlachetniejszą część ludzkiej duszy. Z dumą możemy mówić, że licząca się cześć tych, którzy udzielili pomocy osobom pochodzenia żydowskiego, to Polacy. Jesteśmy więc wszyscy jako społeczeństwo państwa dłużnikami" - mówił podczas uroczystości prezydent.
Przytoczył także rozmowę, jaką odbył z prezydentem Izraela Szimonem Peresem, który zastanawiał się co zrobić, by młodzi mieszkańcy Izraela wiedzieli i pamiętali o tym, że na terenie Generalnej Guberni, w Europie Środkowo-Wschodniej, inaczej niż na reszcie kontynentu za pomoc udzielaną Żydom groziła kara śmierci. "Prezydent zastanawiał się, co zrobić, żeby trwała pamięć, że byli jednak ludzie, którzy mimo tego udzielali tej pomocy, ryzykując samemu najwięcej. Bo przecież to właśnie ta umiejętność udzielenia pomocy innym w sytuacji, kiedy samemu się ryzykuje bardzo wiele, jest miarą człowieczeństwa" - wspominał rozmowę z prezydentem Izraela Bronisław Komorowski.
Obecny na uroczystości były więzień Auschwitz August Kowalczyk opowiadał o pomocy udzielonej mu po ucieczce z obozu. "Tutaj siedzą ludzie, którzy wówczas przygarnęli mnie w sposób niezwykły. Dwie młode dziewczyny śląskie spotkały w zbożu prawie nagiego faceta, poszły do swojej ciotki i po trzech dobach zaproponowały jej, żeby zabrać go do siebie. A ciotka powiedziała, że skoro nie potrafili uratować życia Franciszka, jej brata, księdza salezjanina, który dwa tygodnie wcześniej zmarł w Dachau, to może uda im się ocalić to życie. I to zrobiła matka, która miała dwóch synów w Wehrmachcie. I ja siedem tygodni na stryszku byłem tym ciężkim zagrożeniem. Jest tutaj jedna z dziewcząt Róża, która miała wtedy 13 lat. Nie przewidywaliśmy, że będzie nam dane razem przeżyć takie chwile jak dzisiejsza" - podkreślił Kowalczyk.
"Miałam wtedy 16 lat. Kiedy zaczęli przybywać więźniowie do budowy tzw. Buny, przyjeżdżali do stacji kolejowej Dwory. Mieszkałam tuż obok i nawiązałam pierwsze kontakty z czwórką więźniów, którzy opracowywali plany pracy dla komand, które szły budować fabrykę. Teren był jeszcze nieogrodzony, więc można się było w wiele miejsc dostać. Przed wojną byłam harcerką i to właśnie tam nauczyłam się tej miłości bliźniego. Poza tym wystarczyło tych ludzi widzieć, przecież to nie byli przestępcy, to byli Polacy, często bardzo młodzi i starałam się im pomóc. I tak stopniowo, jak tylko mogłam, pomagałam członkom różnych komand. Nie wiem, ilu ich było, nie liczyłam, ważne było, żeby jakoś podrzucić im ten koszyk chleba" - opowiadała odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski Wanda Sawkiewicz.
Odznaczenia przyznano także 15 innym osobom, które odbiorą je w terminie późniejszym.
To najpoważniejsze walki wewnątrz Syrii od 2020 r. Zginęło w nich już ponad 250 osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.