Reklama

Ratownicy dotarli do poszukiwanego górnika

42-letni górnik, uwięziony od soboty w zawalonym wyrobisku kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej, nie daje oznak życia - wynika z relacji ratownika, któremu w poniedziałek udało się dotrzeć do poszkodowanego. Wydostanie mężczyzny z zawału i transport na powierzchnię zajmą jeszcze kilka godzin.

Reklama

"Jeden z ratowników dotarł bezpośrednio do poszkodowanego górnika. Niestety, informacja przekazana przez ratownika do sztabu jest taka, że nie stwierdził on oznak życia tego pracownika" - poinformował obecny w sztabie akcji ratowniczej wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej ds. produkcji Rajmund Horst.

"W tej chwili szykujemy drogę transportu, żeby wydostać poszkodowanego z miejsca zagrożenia i przetransportować na powierzchnię. Będzie to proces długotrwały z tego względu, że najgorszy odcinek, przez który musimy przetransportować górnika, jest bardzo trudny. Może to potrwać kilka godzin" - ocenił wiceprezes.

Przy odnalezionym górniku pozostawiono zapaloną górniczą lampę. Do zawalonego wyrobiska 780 m pod ziemią, w którym znajduje się poszkodowany, mogą wejść tylko ratownicy, jednak lekarz również czeka na dole - tak blisko, jak tylko pozwalają względy bezpieczeństwa. Gdy ratownicy przygotują drogę transportu i przeniosą tam poszkodowanego, możliwe będzie badanie i potwierdzenie jego śmierci.

Jak relacjonował wiceprezes PGG, poszukiwany górnik znajdował się w miejscu, które wytypowano wcześniej m.in. na podstawie sygnału z nadajnika umieszczonego w górniczej lampce poszkodowanego. W poniedziałek rano ratownikom zostało do przeszukania ok. 6 m rumowiska. Przed południem zlokalizowano 42-letniego górnika. W kopalni pracował on od 14 lat.

Górnik poszukiwany był od sobotniego poranka, kiedy w kopalni doszło do silnego wstrząsu i zawału chodnika na długości ok. 50-60 metrów. Po około 15 godzinach akcji, w nocy z soboty na niedzielę, ratownicy odnaleźli innego uwięzionego w zawale górnika - 31-latka, który obecnie w dobrym stanie jest w szpitalu w Sosnowcu; do końca tygodnia ma opuścić lecznicę.

Okoliczności wypadku wyjaśniają kopalniane służby oraz nadzór górniczy. W rudzkiej prokuraturze nie zapadła jeszcze decyzja w sprawie ewentualnego wszczęcia śledztwa w tej sprawie; śledczy czekają na dodatkowe dane.

"Oczywiście nieoficjalnie śledzimy na bieżąco informacje; później na pewno będą podejmowane decyzje co do ewentualnego wszczęcia śledztwa i jednostki, która by je miała prowadzić - bo choć kopalnia jest Rudzie Śląskiej, to siedziba PGG mieści się w Katowicach" - powiedział PAP szef Prokuratury Rejonowej w Rudzie Śląskiej Adam Grzesiczek. Jak zauważył, dotychczas formalnie nie stwierdzono zgonu górnika, do którego w poniedziałek dotarli ratownicy.

Jak wynika z danych Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, nie licząc ostatniej tragedii w Rudzie Śląskiej, od początku roku w polskim przemyśle wydobywczym zginęło 12 pracowników, w tym ośmiu w kopalniach węgla kamiennego, dwóch w kopalniach rud miedzi oraz dwóch w zakładach odkrywkowych. Ponadto ośmiu górników doznało w wypadkach ciężkich obrażeń.

Ogółem w ciągu 10 miesięcy br. w górnictwie doszło do 1686 rozmaitych wypadków, z czego 1442 w kopalniach węgla kamiennego i 146 w kopalniach rud miedzi. Jeden z najpoważniejszych w tym roku - obok sobotniego wstrząsu w Bielszowicach - wypadków w polskim górnictwie miał miejsce 4 marca w kopalni Mysłowice-Wesoła, gdzie fragmenty skał stropowych przysypały dwóch górników. Pracownicy znaleźli się w środku wysokiego na 3 metry zwałowiska; nie udało się ich uratować.

19 lutego w kopalni Ziemowit w Lędzinach zginął 33-letni górnik przysypany węglem. 14 kwietnia w kopalni Staszic zginął 53-letni maszynista podziemnej lokomotywy, a 20 lipca w tej samej kopalni życie stracił 66-letni instruktor strzałowy. 18 września w kopalni Borynia zginął górnik przygnieciony podczas transportu urobku.

Ponadto w tym roku do śmiertelnych wypadków doszło w kopalniach Rudna (7 kwietnia) i Polkowice-Sieroszowice (21 maja) w zagłębiu miedziowym oraz w zakładach odkrywkowych: kopalni kruszywa Kronowo VII niedaleko Olsztyna, gdzie 6 kwietnia zginął kierowca ciężarówki, oraz w zakładzie górniczym Rasząg w powiecie olsztyńskim, gdzie 11 października zginął 30-letni operator maszyny sortująco-kruszącej.

W całym ub. roku w krajowym górnictwie zginęło 16 osób (w tym 9 w kopalniach węgla kamiennego), wobec 23 śmiertelnych ofiar w roku 2019.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
-1°C Sobota
rano
2°C Sobota
dzień
2°C Sobota
wieczór
0°C Niedziela
noc
wiecej »

Reklama