W Warszawie przed Pałacem w Wilanowie, gdzie odbywa się szczyt Trójkąta Weimarskiego, zakończył się protest grupy związkowców z branży energetycznej. Są oni przeciwni sprzedaży państwowych spółek energetycznych koncernom, których właścicielem jest państwo francuskie.
W Wilanowie w poniedziałek spotkali się prezydent Bronisława Komorowskiego, niemiecka kanclerz Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Pracownik ambasady francuskiej odebrał od związkowców petycję skierowaną do prezydenta Francji.
Trwający ok. 1,5 godz. protest zorganizował NSZZ "Solidarność", ale uczestniczyli w nim również reprezentanci innych związków z firm energetycznych.
Wśród ok. 200-250 protestujących najwięcej osób ubranych było w kamizelki firmy Enea z Gorzowa, Bydgoszczy, Szczecina. Byli też pracownicy z elektrowni Kozienice i Połaniec. Przewodniczący sekretariatu górnictwa i energetyki NSZZ "Solidarność" Kazimierz Grajcarek powiedział PAP, że w proteście miało uczestniczyć w sumie do 500 związkowców.
Protestujący trąbili na wuwuzelach, przynieśli ze sobą flagi Solidarności i innych związków. Mieli też transparenty m.in. "ENEA-EDF - przepaństwowienie gospodarki", "Tour de France - czas ucieka, taczka czeka", "POpaprańcy nie popsujcie polskiej energetyki".
Chodzi o koncerny GDF Suez - inwestora w Elektrowni Połaniec i EDF - inwestora elektrowni w Krakowie i Rybniku, który stara się też o zakup koncernu Enea.
Według związkowców, jeśli polską państwową firmę przejmie francuski państwowy koncern będzie to tylko jej "przepaństwowienie", na co się nie zgadzają. Według związkowca firmę Enea mogliby kupić polscy biznesmeni, którzy są tym zainteresowani, jednak - jak powiedział - otrzymali od Ministerstwa Skarbu gorsze niż zachodni inwestorzy warunki umowy.
W petycji związkowcy zaznaczyli, że sprzeciwiają się dalszemu inwestowaniu francuskich państwowych firm energetycznych w polski sektor paliwowo-energetyczny. "Obawiamy się, że te firmy będą realizować zadania rządu francuskiego, a nie polskiej gospodarki" - napisali w petycji.
Grajcarek podkreślił, że związki zawodowe domagają się też poszanowania praw pracowników w tych zakładach, które kupiły już francuskie państwowe firmy. "Nasi pracownicy dostają propozycję w ramach programu dobrowolnych odejść - albo odejdziesz z pieniędzmi, albo wykopiemy cię za darmo" - mówił Grajcarek do uczestników wiecu. W ocenie szefa sekretariatu inwestorzy z Francji przychodzą do nas robić biznes, ale koszty społeczne przerzucają na Polaków.
Przypomniał, że związkowi zawodowemu po nieskutecznym proteście pozostaje do dyspozycji strajk. Liczy jednak, że do tego nie dojdzie, że prezydent Sarkozy zapozna się z petycją i wpłynie na postawę francuskich firm w Polsce.
W petycji związkowcy podkreślili, że państwowi inwestorzy francuscy naruszają prawa pracownicze i związkowe, a zamiast prowadzić dialog ze związkowcami pozywają ich do sądu. Napisali, że wielokrotnie informowali o tym ambasadora Francji, ale nigdy nie otrzymali odpowiedzi. W ich ocenie oznacza to, że taka jest polityka francuskiego rządu w stosunku do wykupionych w Polsce firm.(PAP)
(planujemy kontynuację tematu)
ago/ mki/
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.