Reklama

Opóźnią eksperyment z TU 154M

Urządzenie, którego usterka uniemożliwia przeprowadzenie eksperymentu procesowego na Tu-154, wiąże się z TAWS – systemem ostrzegającym o zbliżaniu się ziemi – poinformował w czwartek zastępca szefa komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, płk Mirosław Grochowski.

Reklama

"Zdaniem komisji nie jest to drobna usterka. Jest to integralny element systemu TAWS, to ważny element. Nie możemy dopuścić do tego, by lot próbny (...) był przeprowadzony przy niesprawnym urządzeniu, którego działanie chcemy sprawdzić" - powiedział Grochowski dziennikarzom.

Jak wyjaśnił, uszkodzona jest nie "zwykła kontrolka, tylko zintegrowany wielofunkcyjny wyświetlacz". "Jeżeli chcemy wiedzieć, jak działał TAWS przy podejściu na lotnisko nieprogramowane - bo taki element chcemy sprawdzić - to musimy wiedzieć, co na tym wyświetlaczu się wyświetla" - wyjaśnił zastępca komisji.

"Jestem pilotem doświadczalnym pierwszej klasy i nie mogę dopuścić do złamania procedury" - dodał Grochowski, który odpowiada za przygotowania do tego lotu.

Nie wiadomo, kiedy lot próbny mógłby się odbyć, ponieważ - jak zaznaczył pułkownik - wciąż nie jest znany termin wymiany lub naprawy tego urządzenia. Jak dodał, informację o usterce urządzenia komisja otrzymała z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego w poniedziałek.

W środę kierujący komisją badającą okoliczności katastrofy minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller powiedział, że prace nad raportem końcowym dotyczącym mogą się przedłużyć o sześć tygodni z powodu usterki urządzenia, którego sprawność jest niezbędna do eksperymentu. Test ma zostać przeprowadzony na pokładzie jedynego pozostałego w Polsce Tu-154, który jesienią ubiegłego roku wrócił do kraju po remoncie w Rosji.

Rzecznik Sił Powietrznych ppłk Robert Kupracz powiedział wtedy, że z powodu usterki samolot na razie nie może być wykorzystywany do lotów o statusie HEAD – przewozów osób pełniących najwyższe funkcje w państwie, wykonuje natomiast loty szkoleniowe. Dodał, że usterka objawia się zmianą barwy wyświetlacza, choć same wskazania urządzenia są poprawne. Kupracz poinformował, że Siły Powietrzne zamówiły nowe urządzenie, które w najbliższym czasie zostanie zamontowane.

"Aby eksperyment był miarodajny, samolot musi mieć taki sam status, jaki miał tupolew podczas tragicznego lotu 10 kwietnia" – mówił w środę Kupracz.

Według pierwotnych zapowiedzi raport polskiej komisji badającej katastrofę miał być gotowy w lutym. W połowie stycznia poinformowano o przygotowaniach do eksperymentu, który ma polegać na próbnym locie bez odwzorowywania warunków atmosferycznych, które panowały 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku.

Lot Tu-154M o numerze 102 miałby wykazać m.in., czy załoga samolotu numer 101 miała dość czasu na przerwanie zniżania i bezpieczne poderwanie samolotu, by odejść na drugi krąg bądź odlecieć na lotnisko zapasowe.

Grochowski już wcześniej wyrażał opinię, że w momencie, gdy padła komenda dowódcy załogi "odchodzimy", było to jeszcze możliwe. Eksperyment ma zbliżyć komisję do odpowiedzi na pytanie, dlaczego po komendzie „odchodzimy” lot skończył się katastrofą.

Eksperyment ma być też istotny dla biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Adama Sehna w Krakowie, którzy pracują nad opinią fonoskopijną dla polskiej prokuratury. Może on pomóc biegłym zidentyfikować i rozpoznać niektóre z dźwięków nagranych na czarnej skrzynce.

Ogłoszony w styczniu raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) Federacji Rosyjskiej do bezpośrednich przyczyn katastrofy zaliczył zignorowanie ostrzeżeń systemu TAWS, który głosowo ostrzegał o bliskości ziemi i nakazywał poderwanie samolotu.

 

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
5°C Sobota
wieczór
2°C Niedziela
noc
2°C Niedziela
rano
5°C Niedziela
dzień
wiecej »

Reklama