Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad oświadczył we wtorek w wystąpieniu telewizyjnym, że poniedziałkowe protesty opozycji w Teheranie i kilku innych miastach irańskich "prowadzą do nikąd" i zapowiedział kary dla ich organizatorów.
Zdaniem Ahmadineżada, opozycja chciała w ten sposób pomniejszyć znaczenie prorządowego wiecu, który odbył się w ub. piątek w celu uczczenia 32 rocznicy rewolucji islamskiej.
"Oni rzucili trochę piasku na słońce, ale piasek spadnie na ich oczy" - powiedział Ahmadineżad.
Według agencji ISNA, powołującej się na źródła w parlamencie irańskim, podczas poniedziałkowych demonstracji zginęły dwie osoby. Tysiące irańskich opozycjonistów manifestowało poparcie dla rewolty w Egipcie i Tunezji. Były to pierwsze protesty irańskiej opozycji od ponad roku.
Opozycyjna strona internetowa poinformowała, że podczas protestów aresztowano co najmniej 1500 osób. Władze w Teheranie obawiają się, że manifestacje poparcia dla rewolt w państwach Afryki Północnej mogą przerodzić się w masowe antyrządowe demonstracje w samym Iranie.
"Sejm przypomina ich jako żywe postaci reprezentujące wolną Polskę".
Kraj pogrążony jest w kryzysie humanitarnym o oszałamiających rozmiarach.
Chiny pokazują w ten sposób, że Afryka jest dla nich ważnym partnerem.