W związku z ukazaniem się angielskiego przekładu kolejnej książki ukraińskiego pisarza i dziennikarza Stanisława Asiejewa, mówiącej o zbrodniach rosyjskich, „New York Times” zamieścił 8 kwietnia obszerny artykuł poświęcony twórczości tego autora. Temat ten podjęła wysłanniczka dziennika w Moskwie Valerie Hopkins, która po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej przeniosła się do Kijowa. Tam też przeprowadziła wywiad z Asiejewem, którego 400-stronicowe dzieło, zatytułowane „In Isolation: Dispatches from Occupied Donbas” (W izolacji: przesłane z okupowanego Donbasu), ukaże się 18 kwietnia nakładem Harvard University Press.
Sam Asiejew, używający też pseudonimu Stanisław Wasin, urodził się 1 października 1989 w Makiejewce na przedmieściach Doniecka – miasta, w którym, jak przyznaje, „żyli postsowieccy lunatycy”. On sam też był jednym z nich, wychował się na kulturze rosyjskiej i sowieckiej, był zwolennikiem W. Putina i początkowo uległ jego mrzonkom o Wielkiej Rosji (lub „ruskim świecie”). Do najbardziej znanych jego utworów należą autobiograficzna powieść „Mielchiorowyj słon, ili Czełowiek, kotoryj dumał” (Słoń melchiorowy, czyli człowiek, który myślał; 2015) oraz zbiór wspomnień z internowania w tzw. Donieckiej Republice Ludowej „Switłyj szlach: istorija odnoho konctaboru” (Świetlista droga: historia pewnego obozu koncentracyjnego; 2020).
ATAK ROSJI NA UKRAINĘ [relacjonujemy na bieżąco]
Po ukończeniu w 2006 szkoły średniej w rodzimej Makiejewce rozpoczął studia w Instytucie Informatyki i Sztucznej Inteligencji Donieckiego Narodowego Uniwersytetu Technicznego. W 2012 z wyróżnieniem uzyskał tytuł magistra religioznawstwa. Jego zainteresowania filozoficzne obejmują XX-wieczną ontologię francuską i niemiecką.
Według biografii zawartej w rosyjskim czasopiśmie „Junost” (Młodość), po studiach Asiejew wyjechał do Paryża, gdzie próbował dostać się do Legii Cudzoziemskiej, po czym wrócił na Ukrainę i pracował jako stażysta w banku, był grabarzem, operatorem w firmie wysyłkowej i sprzedawcą.
Dla niego i wielu podobnie jak on myślących Ukraińców świat języka i kultury rosyjskiej, w którym wzrastał, zawalił się bezpowrotnie na wiosnę 2014, gdy wybuchła wojna w Donbasie. Jednakże duża część mężczyzn z jego stron rodzinnych dołączyła do separatystów, wierząc propagandzie rosyjskiej, że „ukraińscy faszyści chcą opanować Kijów”. Asiejew, który pracował wtedy już jako dziennikarz, zauważył wkrótce, że ci walczący separatyści bez skrupułów łamią prawa człowieka i mordują ludność cywilną. O tych zbrodniach zaczął w 2015 pisywać artykuły jako S. Wasin dla „Ukraińskiej Prawdy” i dla wspieranego przez amerykańską fundację RFE/RL (Radio Wolna Eduropa/ Radio Swoboda) tygodnika „Dzerkało Tyżnia” (Zwierciadło Tygodnia).
2 czerwca 2017 został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa. Zawleczono go najpierw do „Urzędu”, czyli położonego w samym centrum Doniecka aresztu. Tam go pobito i torturowano. 6 tygodni spędził w karcerze, „tak zimnym, że musiałem trzymać w ręku butelkę z własnym moczem, aby się choć troche ogrzać”. Następnie czekał go ponad dwuletni pobyt w więzieniu „Izolacja” (nazwanym tak od istniejącego tam wcześniej zakładu materiały izolacyjnych). Tam poddawano go jeszcze większym torturom tak, iż znalazł się na granicy utraty zdrowia psychicznego.
Przeżycia te tak opisał we wstępie do swojej pierwszej książki, wydanej w 2020 po angielsku – „The Torture Camp on Paradise Street” (Obóz tortur na ulicy Rajskiej): „Najważniejszym zadaniem tutaj jest przeżycie, nawet wtedy, gdy przechodzi ochota do życia i gdy już nic na świecie nie ma z tobą żadnego związku. (Chodzi o) zachowanie zdrowia psychicznego nawet wówczas, gdy chwiejnym krokiem przemierzasz tereny graniczące z szaleństwem. (Chodzi o) zachowanie swego człowieczeństwa w warunkach tak nieludzkich, że wiara, przebaczanie, nienawiść i nawet oczy znęcającego się nad tobą oprawcy nabierają wiele różnych znaczeń”.
W „Izolacji” pisarz był świadkiem torturowania ojca i syna, stosowania elektrowstrząsów w intymnych częściach ciała więźniów, gwałtów itp. Opisał to później w swoich książkach.
Matka Asiejewa przez wiele miesięcy nic nie wiedziała o losach syna, późnej nadal nie wiedziała, czy syn jeszcze żyje, co też było dla niej wielką torturą. W 2019, tuż przed Nowym Rokiem, po 962 dniach spędzonych w tym piekielnym obozie dziennikarz został wypuszczony na wolność w ramach wymiany jeńców.
Po uwolnieniu Asiejew zajął się prawami osób przetrzymywanych w nielegalnych więzieniach w Rosji i na obszarach przez nią okupowanych. 29 stycznia 2020 w Radzie Europy wezwał państwa członkowskie do wywarcia nacisku na Rosję w celu zwolnienia jeńców. 15 lutego tegoż roku na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa mówił o nieludzkim traktowaniu jeńców w Donbasie. Dzień wcześniej spotkał się z grupą amerykańskich senatorów w praskim biurze Radia Wolna Europa, aby omówić uwolnienie pozostałych jeńców przetrzymywanych przez donieckich separatystów. Teraz autor książek o zbrodniach w Donbasie ogląda i komentuje inne zbrodnie, m.in. ludobójstwo w Buczy, gdzie „przed każdym prywatnym domem leżały ciała mieszkających tam cywili”.
Jednocześnie Asiejew wstąpił do ukraińskiej Obrony Terytorialnej, aby walczyć o swój kraj nie tylko piórem, gdyż „Ukraina dla Rosjan po prostu nie istnieje, a każdy, kto się z tym nie zgadza, automatycznie staje się wrogiem”.
Czytając jego wspomnienia nasuwa się refleksja o systemowym bestialstwie rosyjskim. Autor nie ma bowiem wątpliwości, że „wojska rosyjskie na podbitych terenach będą tworzyć kolejne nieludzkie obozy dla więźniów, podobne do «Izolacji» w Donbasie”.
Najważniejsze jednak w artykule jest przekonanie Asiejewa, że „oni (Rosjanie) mogą zabrać nam wszystko: krewnych, znajomych, środki komunikowania się i nawet stary kalendarz, ale jednej rzeczy zabrać nie mogą. Jest nią chęć oddania życia (w obronie Ukrainy ). Tej jednej rzeczy nie mogą zabrać od nikogo nawet wtedy, kiedy zabiorą nam wszystko. Dlatego też Ukraina, jak dotąd, oparła się ich przeważającym siłom i wierzę w to, że w końcu nasz kraj zwycięży”.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.