Rozmowa z bp. Wiesławem Lechowiczem, od niespełna dwóch miesięcy biskupem polowym Wojska Polskiego. O początkowym okresie kierowania Ordynariatem Polowym i wpływie wojny rosyjsko-ukraińskiej na realia duszpasterstwa wojskowego w Polsce.
Jak się Ksiądz Biskup odnalazł w nowej roli biskupa polowego? Minęło ponad 2 miesiące od nominacji oraz ingresu do katedry polowej.
Bp Wiesław Lechowicz: Przyjąłem tę nominację papieża z pokorą, posłuszeństwem i nadzieją. I w duchu tych słów pracuję. Pokora dlatego, że jest to dla mnie środowisko obce. Nigdy w wojsku nie służyłem, nigdy nie prowadziłem duszpasterstwa wojskowego. Muszę wchodzić w nieznane, uwzględniać pewne reguły, często na styku relacji państwo-Kościół. Posłuszeństwo wyraża się w słuchaniu ludzi, którzy tworzą wspólnotę Ordynariatu Polowego. Chcę wsłuchiwać się w ich oczekiwania, potrzeby i móc w miarę możliwości na nie odpowiadać. A nadzieja wiąże się ze spojrzeniem w przyszłość i przekonaniem, że z Bożą łaską można osiągnąć dobre rezultaty.
Jakie to są dobre rezultaty?
Pogłębienie wiary u tych, którzy tworzą Ordynariat Polowy i owocne towarzyszenie w różnych sytuacjach życiowych żołnierzom i ich rodzinom.
Nie da się ukryć, że trafił Ksiądz Biskup na bardzo zaskakujący czas. Ponad miesiąc po nominacji, a niespełna dwa tygodnie po ingresie wybuchła wojna na Ukrainie. To stawia nas wszystkich, ale wojsko, a co za tym idzie, także biskupa polowego w nowym położeniu. Czy zmieniło się funkcjonowanie Ordynariatu Polowego?
Przyjmując nominację na biskupa polowego nie przypuszczałem, że pierwsze miesiące, czy w ogóle moja posługa w Ordynariacie Polowym, zbiegnie się z wojną na Ukrainie. Ona nas wszystkich zaskoczyła, a teraz niepokoi. Na dzisiaj z punktu widzenia organizacyjnego i strukturalnego nie zmienia się posługa kapelanów wojskowych. Oprócz tego, że część z nich regularnie na zasadzie dyżurów pełni swoją służbę na granicy polsko-białoruskiej. To służba rotacyjna, księża zmieniają się co kilka tygodni. Wojna w Polsce dotknęła przede wszystkim wyobraźni i mentalności. Kilka miesięcy temu przeciętnemu Polakowi, a nawet żołnierzowi, nie mieściło się w głowie, że wojna jest tak blisko i może będzie trzeba zaangażować się w działania militarne. W tej chwili wiemy, że już jest to bardzo realne. Dzięki Bogu wojna nie przekroczyła granicy z Polską, ale jest na granicy z Polską.
Jej bliskość z pewnością wpływa na polskie wojsko, a także na kapelanów. Zauważył to Ksiądz Biskup?
Sama myśl, że jesteśmy w stanie podwyższonego ryzyka, na pewno wpływa na mentalność żołnierzy. Może wywoływać różnego rodzaju niepokoje. Stąd rola kapelanów wojskowych jest doniosła i ważna. Widzimy poza tym, że niemałe znaczenie podczas wojny na Ukrainie odgrywa morale żołnierzy. To nie tylko kwestia mobilizacji i woli walki, ale również charakter, osobowość, zakorzenienie w pewnych wartościach, duchowość. Po to jest kapelan, aby umacniać morale, wspierać ducha żołnierskiego. Księża w wojsku nie biorą ziemskiej broni do ręki, ale posługują się taką bronią jak Słowo Boże. Myślę, że działania wojenne na Ukrainie jeszcze bardziej uzasadniają potrzebę obecności kapelanów wojskowych wśród żołnierzy w jednostkach wojskowych .
Wróćmy jeszcze do nominacji na biskupa polowego. Pamięta Ksiądz Biskup pierwsze chwile usłyszeniu tej decyzji? Czuł Ksiądz Biskup zaskoczenie?
Z jednej strony nie, bo powiem szczerze, że jaskółki zwiastowały, iż jestem jednym z kandydatów na biskupa polowego. Informację o nominacji otrzymałem od nuncjusza apostolskiego w Polsce, przebywając na lotnisku w Niemczech, w Hanowerze. Mimo tych wcześniejszych przewidywań był to dla mnie jednak wstrząs, bo zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności, jaką ponoszę. Ale Panu Bogu się nie odmawia. Nominację potraktowałem w kategoriach woli Bożej. Nigdy nie reżyserowałem sobie życia, tylko zdawałem się na wolę Bożą. Mimo naturalnego lęku przyjąłem tę nominację.
Czy poprzednie funkcje i doświadczenia pomagają kierować Ordynariatem Polowym?
Z pierwszych moich obserwacji wynika, że największą pomoc czerpię z doświadczenia pracy z Polonią jako delegat KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej oraz Przewodniczący Komisji ds. Polonii i Polaków za Granicą. Też mam teraz do czynienia z parafiami rozproszonymi - nie po całym świecie, ale po całej Polsce. Po drugie, parafie wojskowe są personalne, nie terytorialne, podobnie jak w duszpasterstwach polskojęzycznych poza granicami kraju. Ponadto moimi współpracownikami są księża pochodzący z różnych diecezji, podobnie jak polscy kapłani pracujący za granicą. Zarówno w duszpasterstwie polonijnym, jak i wojskowym bardzo ważną rolę odgrywa aspekt patriotyczny, umacnianie ducha i tożsamości polskiej. A zatem nie chodzi tylko o sakramenty święte, ale o troskę o polską kulturę i spuściznę. Znalazłbym pewnie jeszcze kilka analogii. Stąd to wcześniejsze bycie z Polakami za granicą pewnie mi pomaga w podjęciu zadań w Ordynariacie Polowym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.