- Najpierw trzeba formować ludzi, by weszli na drogę wiary - mówi bp Zbigniew Kiernikowski. - Jeżeli będzie w nas mentalność chrześcijańska, inne problemy będą przynajmniej złagodzone - twierdzi. W rozmowie z ks. Mateuszem Czubakiem, hierarcha mówi o przygotowaniach do II Synodu Diecezji Siedleckiej.
Od kilku lat w parafiach Diecezji Siedleckiej realizowany jest program duszpasterski „Chrzest w życiu i misji Kościoła” ukierunkowany na kształtowanie dojrzałej wiary w oparciu o biblijną historię zbawienia. W jaki sposób treści tego programu zostaną włączone w nurt prac synodalnych?
Od początku wprowadzenia tego programu, czyli już od sześciu lat, moim założeniem było, żeby ten program stanowił pewnego rodzaju kontekst życiowy, przygotowując solidny fundament dla prac synodalnych. Program „Chrzest w życiu i misji Kościoła” nie ma na celu niczego innego jak wprowadzenie ludzi żyjących w naszych parafiach w przeżywanie wiary na tle całej historii zbawienia z uwzględnieniem w szczególny sposób sakramentu chrztu, który wprowadza człowieka w tajemnicę komunii z Bogiem i tajemnicę wspólnoty Kościoła. Świadome przyjmowane chrztu, także przez rodziców, którzy przynoszą swoje dzieci do chrztu, i przeżywanie tego sakramentu uzdalnia wierzącego - na ile poddaje się tej łasce chrzcielnej - do tego, by żył na sposób ewangelijny, kształtował siebie na wzór Jezusa Chrystusa, pozwalał Duchowi Jezusa Chrystusa działać w sobie.
Dlatego program „Chrzest w życiu i misji Kościoła” stanowi zawsze aktualne tło całego duszpasterstwa. To pozostanie też aktualne w czasie prac synodu. Dlatego tego programu w tym czasie nie będziemy w żaden sposób zawieszać. Będziemy się nim posługiwać i on może wiele wnieść do prac synodalnych. Pozostaje tylko pytanie, na ile ten program jest faktycznie realizowany, czyli na ile jest przyjęty przez poszczególne jednostki duszpasterskie w naszych parafiach jako program naszej diecezji obejmując każdego jej członka. Program „Chrzest w życiu i misji Kościoła” jest bardzo konkretną pomocą w procesie przemiany naszej mentalności i w prowadzeniu chrześcijańskiego życia. Jeżeli będziemy mieć ukształtowaną chrześcijańską mentalność, będziemy potrafili wyrazić naszą myśl na synodzie w postaci różnych propozycji, rozporządzeń, postanowień itd. Okaże się też, że nasze życie będzie bardziej odpowiadało prawdzie ewangelijnej i zamysłowi Bożemu.
Kwestią często postulowaną przez Księdza Biskupa jest troska o inicjację do słuchania słowa Bożego? Jaką rolę będzie pełnić słowo Boże na II Synodzie Diecezji Siedleckiej?
- Moją troską jest w ogóle kwestia inicjacji chrześcijańskiej, która jest zbyt mało doceniona w Kościele. W tym złożonym procesie inicjacyjnym swoistą rolę odgrywa inicjacja do słuchania słowa Bożego. Słuchanie słowa nie polega na wysłuchaniu pewnych wiadomości i selektywnym wybraniu z nich takich czy innych aspektów, które nas interesują. Słuchanie słowa Bożego to postawienie siebie, to znaczy całej swojej egzystencji przed tym światłem i mocą, jaka zawarta jest w słowie Boga. Do takiego słuchania trzeba człowieka przygotować. Biblijnie mówiąc: nauczyć otwierać ucho w uległości wobec Boga.
Nie dokonuje się to na zasadzie informacji i wiedzy, lecz praktycznego wprowadzenia przez tych, którzy już mają większe doświadczenie słuchania. Potrzeba więc kogoś (nauczycieli, pasterzy, świadków), kto w odpowiedni sposób w ramach instytucji Kościoła, pomoże zrozumieć zagubionemu człowiekowi, że w jego danej życiowej sytuacji, obwieszczone mu słowo jako ewangelijny kerygmat, czyli Dobra Nowina jest dla niego ratunkiem przez otwarcie przed nim innej, nowej perspektywy życia, której sam nie potrafił dostrzec. Niestety tego doświadczenia i wydobywania tego aspektu w naszym ogólnym przepowiadania i przeżywaniu chrześcijaństwa jest stosunkowo mało. Nie mówię, że nie ma go wcale, byłoby to nieprawdą. Jednak wychowywanie do słuchania słowa Bożego i kształtowanie życia w oparciu o Ewangelię nie jest wystarczająco obecne w świadomym działaniu duszpasterskim i za mało jest stosowane w konkretnych sytuacjach, kiedy człowiek potrzebuje pomocy.
To właśnie wtedy bowiem kiedy człowiek potrzebuje pomocy i nie radzi sobie z problemami, znajduje się w położeniu, które jest najlepszym, by dotarł do niego kerygmat. Oczywiście musi się to dokonywać prze autentyczne świadectwo mocy Bożego słowa dawane przez tych, którzy to słowo przynoszą. Trudno jest wprowadzić kogoś w słuchanie słowa i dokonać w nim inicjacji, kiedy jest on syty, samozadowolony, uważa , że niczego nie potrzebuje i że jest panem wszystkiego. Gdy zaś człowiek przeżywa jakiś kryzys i doświadcza swojej ograniczoności, to jest to bardzo ważny moment duszpasterski, by przychodzić do niego ze słowem Dobrej Nowiny. Niestety w naszym duszpasterstwie te momenty często nie są właściwie doceniane. Co więcej takie okazje są w pewnym sensie czasem przekreślane przez moralizatorski stosunek duszpasterzy do ludzi, którzy przychodzą do nich z problemami, z którymi nie mogą sobie sami poradzić i zamiast otrzymać Dobrą Nowinę otrzymują wskazania typu moralizatorskiego. Nie można wykluczyć, że te wskazania mogą im czasem pomóc, ale często stają się dla nich dodatkowym ciężarem, a nawet motywem odrzucenia wszystkiego. Człowiek nie może sobie bowiem poradzić sam ze swoją słabością.
To jest dzisiaj wielki problem. Najpierw muszą to zrozumieć ci, którzy są przeznaczeni, wybrani do głoszenia słowa Bożego. Tutaj mamy do zagospodarowania całą przestrzeń przygotowania duszpasterskiego mówiąc ogólnie, a w szczególności formacji katechetycznej i homiletycznej, tych którzy, z ramienia Kościoła głoszą Ewangelię. Potrzebna jest świadomość, co znaczy iść do człowieka z kerygmatem, a nie nakładać mu w sposób moralizatorski dodatkowych obowiązków. Jest problem inicjacji do słuchania słowa Bożego, czyli przygotowanie tych, którzy będą wprowadzać innych, by potrafili potem w konkretnych przypadkach zająć się tymi osobami, wykorzystać różne sytuacje jako swoisty „kairos”, by Bóg przez swoje słowo rodził się w sercu człowieka.
Po Soborze Watykańskim II podjęto wiele starań, by odnaleźć autentyczny sens liturgii. W 2003 roku Ksiądz Biskup powołał do istnienia Diecezjalną Szkołę Liturgiczną, która kształtuje duchownych i świeckich, gotowych podejmować odpowiedzialność za formację i służbę liturgiczną we wspólnotach parafialnych. Czy zbliżający się Synod podejmie tematy związane z liturgią?
- Te zagadnienia zawierają się w drugim obszarze naszego działania synodalnego, jakim jest liturgia. Każdy więc krok, zmierzający do kształtowania właściwej percepcji liturgii, świadomości liturgicznej i odpowiedniego działania liturgicznego stanowi cenny wkład w prace synodalne. Taki wkład wnosi Diecezjalna Szkoła Liturgiczna. Pomiędzy szkołą liturgiczną a synodem nie ma żadnego rozdzielenia czy niezależnej paralelności. Zajęcia Diecezjalnej Szkoły Liturgicznej będą nadal kontynuowane na miarę tych możliwości jakie mamy. Oczywiście byłoby lepiej, gdyby tych punktów i tych czasokresów do urzeczywistniania programu DSL było więcej. Osobom, które uczestniczą w formacji szkoły liturgicznej, otwierają się oczy na bogactwo i piękno liturgii. Odkrywają one, że można z celebracji liturgii wiele skorzystać i konkretnie wynieść dla siebie, by kształtować swoje życie. Nie ma lepszego środka kształtującego życie chrześcijańskie jak dobrze przygotowana i świadomie przeżywana liturgia. Dlatego formacja w tej szkole będzie kontynuowana. Widzę ją jako jeden z czynników wspomagających pracę synodu.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.