Reklama

Splątane ścieżki i nadzieja

Pewien ksiądz, którego przekonywałem, że nie wolno zapomnieć tamtej historii, ostro na mnie nakrzyczał: „kiedy właśnie ja chcę zapomnieć!”

Reklama

W modlitwie brewiarzowej diecezji opolskiej wspominaliśmy ostatnio ks. Alfonsa Trackiego beatyfikowanego przed dwunastu laty. Stracony został w lipcu 1946 roku w albańskim mieście Szkodra z wyroku komunistycznego reżymu. Do roku 1974 zamęczono tam i zabito jeszcze innych 37 kapłanów. W niewielkiej Albanii terror panował okrutny i krwawy. Notka biograficzna w brewiarzu informuje: „Alfons Tracki urodził się 2 grudnia 1896 roku w Bliszczycach, w Niemczech. W 1912 roku rozpoczął nowicjat w zakonie Braci Szkolnych Marystów w Wiedniu. W 1925 roku został wyświęcony na kapłana w albańskiej Szkodrze. Z uwagi na znajomość miejscowych języków i zwyczajów został skierowany do pracy misyjnej w północnej Albanii…”.

Zwyczajna, skrótowa informacja. Wszelako dla znających ten zakątek Europy zbyt uproszczona. Bliszczyce leżą obecnie na terenie Polski, przy samej granicy z Republiką Czeską, w pobliżu Krnova. Gdy Alfons przyszedł na świat, wieś zwała się Bleischwitz, cały region był częścią morawskiej diecezji ołomunieckiej, a przynależał do państwa pruskiego. Językiem mieszkańców był dialekt języka niemieckiego, choć w niejednej wiosce tego zakątka mówiono po morawsku. Po roku 1945 wszystko się zmieniło. Powojenne zmiany dotknęły mieszkańców – jednych wysiedlonych, innych tu osiedlonych.

Zdanie „urodził się 2 grudnia 1896 roku w Bliszczycach, w Niemczech” jest tyleż prawdziwe, co i nieścisłe. „Niemcy” czyli „Deutschland” – to określenie tu nie było w użyciu. Z Bleischwitz mentalnie bliżej było do Austrii niż do Niemiec (znowu anachroniczne nazwy). Dlatego młody Alfons Tracki wstąpił do zakonu we Wiedniu – austriackie powiązania były tu żywe. A język to nawet w odległym Lwowie potocznie był określany jako austriacki, nie niemiecki. I jeszcze jedna językowa uwaga. Otóż nowo wyświęcony ks. Alfons „z uwagi na znajomość miejscowych języków i zwyczajów został skierowany do pracy misyjnej w północnej Albanii”. Skąd on znał te miejscowe języki i zwyczaje z pogranicza Albanii? Nie wiem, a sprawa jest ciekawa. Może w nazwisku kryje się ślad pochodzenia jego przodków z Tracji? Wszak to też Bałkany…? Nie wiem. Tak czy owak można przypuszczać, że bliższe mu były klimaty albańskie, niż klimaty śląsko morawskie, tym mniej pruskie.

Ciekawy jest ten świat… Wracam do notki brewiarzowej: „Albański komunistyczny sąd wojskowy skazał ks. Trackiego na karę śmierci za działalność antykomunistyczną i współpracę z okupantem. Wyrok wykonano 18 lub 19 lipca 1946 roku”. W tym samym roku mieszkańcy jego rodzinnej miejscowości zostali wysiedleni do Niemiec. Już nie Bleischwitz, a Bliżczyce (później Bliszczyce) ze zniszczonym kościołem, z niepewną swego losu ludnością zaczynały swoją nową historię.

Przede mną książka ks. Andrzeja Hanicha «Dekanaty i parafie Administracji Apostolskiej Śląska Opolskiego w latach 1945-1946» wydana przez Państwowy Instytut Naukowy – Instytut Śląski w Opolu. Jest to mozolnie i drobiazgowo przygotowane źródłowe dzieło ukazujące w setkach uporządkowanych i wzajemnie powiązanych informacji dramatyczną sytuację ludzi, narodów, państwa, Kościoła. Autora, zgodnie z tytułem, najbardziej interesuje sytuacja Kościoła i jego ludzi. Mnie także, bo niektórych jeszcze znałem, niektórzy odeszli już wcześniej, zostawiając po sobie pamięć ludzi dobrych i mądrych, zostały też wspomnienia kolegów. Starsi na ogół niechętnie wracali do tamtych lat. Pewien ksiądz, którego przekonywałem, że nie wolno zapomnieć tamtej historii, ostro na mnie nakrzyczał: „kiedy właśnie ja chcę zapomnieć!”. Niektóre zaś sprawy brano z humorem, jak na przykład tę, że w plebańskim gospodarstwie pewnego proboszcza konie i pies są trójjęzyczne, bo rozumieją po niemiecku, po morawsku i po śląsku. I pewnie tak było.

Tyle elementów minionej rzeczywistości rozsypało się, młodzi do takich źródeł jak wspomniana i inne książki ks. Hanicha rzadko sięgają. A w czasach, gdy znowu nam się tak wiele rozsypuje, trzeba budzić nadzieję, że Kościół przetrwa jak wtedy. W tamtej historii widzę nadzieję dla naszych czasów. Kościół ostoi się mimo ciosów zewnętrznych i mimo słabości wewnętrznych. Na koniec puenta wzięta z ewangelii: „Bramy piekielne nie przemogą go” (Mt 16, 17).

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
4°C Niedziela
dzień
5°C Niedziela
wieczór
3°C Poniedziałek
noc
2°C Poniedziałek
rano
wiecej »