Rosyjscy strażnicy na granicy Rosji z Łotwą przepuszczają dziennie tylko po kilku Ukraińców, którzy uciekają przez Rosję z okupowanych ukraińskich terytoriów, podczas gdy w kolejce czekają setki osób - pisze portal Delfi. Ludzie śpią pod gołym niebem, na kartonach i paletach.
Setki ludzi dniami czekają w kolejce pod gołym niebem do pieszego przekroczenia granicy rosyjsko-łotewskiej - podaje Delfi, powołując się na relacje uchodźców i wolontariuszy. Ludzie śpią na kartonach, paletach, ceracie. Podczas gdy rosyjscy strażnicy przepuszczają stosunkowo szybko, w oddzielnej kolejce, obywateli Rosji i UE, to w przypadku Ukraińców dziennie przez granicę odprawiają tylko po kilka osób.
Autobusy przywożą Ukraińców, uciekających przez Rosję z okupowanych ukraińskich terytoriów, do granicy. Tam pasażerowie muszą wysiąść. Następne autobusy czekają na nich już po łotewskiej stronie. Problemem jest jednak sama kontrola po stronie rosyjskiej, na którą czeka się po kilka dni.
Aktualizujemy na bieżąco: Nasza relacja z wojny na Ukrainie
Wolontariusze z organizacji Rubikus, która pomaga Ukraińcom wyjechać z Rosji do Europy, mówią, że w kolejce na granicy zmarły już dwie osoby, w tym 80-letnia kobieta.
"Na granicach jest piekło, a w piekle są ludzie. Rosyjskie punkty kontrolne przepuszczają dosłownie kilka osób dziennie. W Buraczkach (przejście na rosyjsko-łotewskiej granicy, po rosyjskiej stronie - PAP) już jest naprawdę katastrofa humanitarna" - alarmuje Swietłana Wodołazskaja, wolontariuszka Rubikusa.
Diana, która już dotarła do Rygi, nocą z 1 na 2 października przekraczała granicę rosyjsko-estońską w punkcie Szumiłkino. Jak wyjaśniła, wybrała tę trasę, ponieważ kolejki tam są trochę krótsze niż na granicy z Łotwą.
"Przyjechaliśmy na granicę wcześnie rano 29 września. Było już trochę samochodów i zapisaliśmy się do pieszej kolejki jako nr 452. Jechaliśmy autobusem z Ukrainy, z obwodu ługańskiego. Kolejka samochodów prawie w ogóle się nie poruszała. Szybciej szło nocą z kolejką pieszą" - wspominała. "Ludzie rozścielali sobie kartony, żeby nocą na nich spać. W kolejce były osoby starsze, niepełnosprawne, kobiety w ciąży i noworodki. Niektórzy spali z dziećmi na podłodze stacji benzynowej" - opowiadała kobieta.
Diana powiedziała, że strażnicy stosowali "zbiorową karę" - jeśli ktoś przekroczył linię, za którą nie wolno wchodzić, kolejka była wstrzymywana i przez cztery godziny nikt nie był przepuszczany.
Po drugiej stornie granicy czekali już estońscy wolontariusze. "Tam już jest pokój dla ukraińskich uchodźców, z jedzeniem, gorącymi napojami i miejscami do spania. Po rosyjskiej stronie nie ma niczego" - relacjonowała.
Wolontariusze pomagają też po stronie łotewskiej granicy, a na dworcu w Rydze działa punkt pomocy dla uchodźców "tranzytowych". Według Delfi sytuacja na przejściu Szumiłkino zaczęła się w ostatnich dniach poprawiać.
O sytuacji na rosyjsko-estońskiej granicy informuje też niezależna telewizja rosyjska Dożd, która opublikowała nagranie pokazujące kolejki na granicy: https://t.me/tvrain/58404. Serwis podkreśla, że ludzie uciekający przed wojną kilka dni czekają na przekroczenie granicy, bez gorącego jedzenia, wody i ciepłych ubrań.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.