Grupa nacjonalistycznych aktywistów zatrzymała autobus wiozący chrześcijańską młodzież na spotkanie diecezjalne w indyjskim stanie Madhya Pradesh.
Blokowali oni przejazd pojazdu, podając za powód przecieki, jakoby planowano dokonania przymusowej konwersji dzieci z rodzin plemiennych. Cała sytuacja trwała do przyjazdu policji. W tym kraju jednak również rząd prowadzi obecnie politykę uciskającą mniejszości religijne, a w wielu miejscach obowiązują surowe prawa zakazujące nawróceń.
Jak podaje agencja AsiaNews, młodzież ze szkoły św. Piusa z diecezji Khandwa wróciła do domu cała i zdrowa. Nie udało się jej jednak dotrzeć na wydarzenie, w trakcie którego przez trzy dni brała by udział w takich zajęciach, jak szkolenia zawodowe, nauka wartości czy programy kulturalne. Przedstawiciele miejscowego Kościoła wskazują, że każda wspólnota ma prawo do wychowania własnych dzieci i zapewnienia im warunków rozwojowych.
Indie nie tylko nie szukają ukrócenia działalności nacjonalistycznych aktywistów, ale dążą do odbierania posiadłości chrześcijańskim czy muzułmańskim związkom wyznaniowym. Rząd opiera swoją politykę na przedawnieniu umów o dzierżawę ziemi zawartych w czasach Imperium Brytyjskiego. Generalnie jednak do przejęcia władzy przez hinduistyczną partię premiera Narendry Modiego nie pojawiały się tego typu problemy. Obecnie jednak coraz częściej dochodzi do przypadków zamykania, odbierania czy burzenia szkół, sierocińców lub innych placówek należących do Kościołów lub wspólnot muzułmańskich.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.