Kto kłania się Bogu, człowieka też uszanuje. Kto Nim gardzi...
Służba zdrowia ma dość kłopotów sama z sobą, pacjent nie jest jej do niczego potrzebny – mawia złośliwie moja żona. Coś w tym jest, prawda? Choć nie zmienia to faktu, że jest wielu lekarzy rzetelnie i z oddaniem wypełniających swoje obowiązki. No i że zdarzają się też Judymowie, służący bez liczenia czasu i chyba nawet ponad siły. Sam znam taką lekarkę. Nie osobiście, z opowieści pacjentów...
Myślę że podobnie jest z sądami. Jest oczywiście wielu sędziów rzetelnie wypełniających swoje obowiązki. Ale generalnie o systemie można powiedzieć podobnie: sądy mają dość własnych problemów, szukający sprawiedliwości obywatel nie jest im do niczego potrzebny. Te własne problemy to? Ot, choćby sprawa praworządności w Polsce. Czyli – przekładając na nasze – kto jaki stołek zajmie i ile władzy, także ustawodawczej będzie miał sędzia. Tak, władzy ustawodawczej. Parlament nie jest przecież do niczego potrzebny, skoro nowe prawo może być tworzone przez sędziego X, y czy Z na podstawie paru ogólnych wskazań traktatów czy konwencji. Obywatel? Nie, nie mam zamiaru przypominać o tych wszystkich przepychankach wokół KRS, TK, SN, wyrokach TSUE i paru innych i zestawiać tego z czasem oczekiwania na rozprawy. Ostatni głośny przykład: Sąd Administracyjny w Warszawie właśnie orzekł, że kopalnia w Turowie ma wstrzymać wydobycie. Co ciekawe, jeśli dobrze zrozumiałem, nie chodzi o to, że sąd zbadał sprawę. Badał ją będzie. Na razie jednak nakazuje wstrzymać wydobycie, bo – tu cytat z radczyni prawnej jednej z organizacji, która wniosła skargę – „zachodzi niebezpieczeństwo znacznej szkody w środowisku w działalności kopalni Turów, zaś decyzja środowiskowa – przedłużająca koncesję na wydobycie surowca - wydana przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska z lutego 2023 r. może w przyszłości zostać uznana za wadliwą”. Podkreślam: może w przyszłości zostać uznana za wadliwą. Czyli na wszelki wypadek pozbawmy iluś tam ludzi pracy, dochodów, a całego kraju bezpieczeństwa energetycznego. Obywatel? Zwykły Kowalski? A kogo on obchodzi? Mamy prawo, a według tego prawa... I tak dalej.
No właśnie. Kogo obchodzi konkretny człowiek? Ostatnio czytałem o wynikach przeprowadzonego w Kanadzie sondażu na temat dopuszczalności eutanazji. Teza niepokojąca: po dopuszczeni eutanazji, nawet na drodze restrykcyjnego wyjątku, szybko poszerza się zakres tych, którym można nią objąć. Gorzej jednak: po kliku latach funkcjonowania nowego prawa ponad jedna czwarta ankietowanych uznaje np. że cierpieniem, które należy uznać jako powód do eutanazji może być np. .. bezdomność. A 20 proc ankietowanych stwierdziło, że w ogóle nie ma problemu, że jak ktoś chce się zabić, to trzeba mu pomóc i tyle... Ciekawy sposób patrzenia na ludzkie problemy, prawda? Chce się zabić, to pomóżmy mu, nie będziemy sami mieli z nim problemu. Brrrr...
Paskudni Kanadyjczycy, potomkowie morderców Indian? E tam. Czyż podobnie nie myśli spory odsetek Polaków, tyle że w kwestii aborcji? Byle nie mieć problemu, byle mieć święty spokój, więc powód tego problemu można usunąć. Choćby powodem był żywy człowiek...
Spoglądam na Ukrainę i to, co się tam dzieje. Nie oskarżam broniących się Ukraińców, myślę o Rosjanach, konkretnie o władzach Rosji. Tanie to ludzkie życie, prawda? Mogą ludzie dziesiątkami tysięcy ginąć, w podobnej liczbie mogą być okaleczani, bo my chcemy, żeby Ukraina była podporządkowana Rosji i my, nie oglądając się na koszty – które oczywiście ponoszą zwykli ludzie, nie władza – do tego celu wszelkimi sposobami będziemy dążyć...
Zadziwiające, ale te wszystkie, wydawałoby się tak odległe sprawy – nie oceniając konkretnych ludzi – mają jeden wspólny mianownik: lekceważenie konkretnego, żywego człowieka – osoby. Skąd się biorące? Nie mam wątpliwości: z braku bojaźni Bożej, z odrzucenia autorytetu Boga. Gdy się w Niego nie wierzy (1 przykazanie) albo gdy się Go tylko używa do załatwiania swoich interesów (2 przykazanie), nie ma powodu, by przejmować się którymkolwiek innym przykazaniem, piątego nie wyłączając. Miłość bliźniego? A po co? Ważne mój dobrostan, o to się martwię, a inni też niech się martwią o siebie. Warto dodać: tej atmosferze pogardy do Boga sprzyjają niektórzy teologowie tak sławiący Bożą łaskawość, że kwestionujący prawdę, że kiedyś człowieka z jego czynów rozliczy. Skoro Bogu tak na mnie zależy, to niech się stara, niech znajdzie powód, żeby mi wybaczyć, ja będę żył po swojemu, czyli dbając o swój dobrostan...
Tak, jak na dłoni widać tu tę fundamentalną różnicę, jaką jest spojrzenie na człowieka oczyma wiary w Chrystusa i spojrzenie tej wiary pozbawione. Widać też – nawet nie biorąc pod uwagę tego, co w wierze Chrystusa fundamentalne, a więc zbawienia – jak wiele dobra wiara w Chrystusa wprowadza w życie społeczeństw. I jak bez Niego społeczeństwa te pogrążają się w chaosie egoizmów i subiektywizmów.
PS. A może by tak ustanowić nowe prawo? Żeby pomóc sędziowskiej wyobraźni?
Ot, sędziom, którzy orzekają, że na czas rozpatrzenia przez nich sprawy trzeba zamknąć kopalnię, a co za tym idzie, elektrownię, do czasu rozpatrzenia tejże sprawy:
a) wyłączyć prąd w domu
b) wyłączyć prąd w sądzie
c) wstrzymać wypłatę wynagrodzenia (żeby poczuli co to być pozbawionym dochodów)
Chodzi o to, by na własnej skórze odczuli wagę swojej administracyjnej decyzji. Zły pomysł?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.