Chwile grozy zakłóciły we wtorek życie w spokojnym miasteczku Fabriano we włoskim regionie Marche. Kobieta prowadząca samochód koło stacji kolejowej straciła panowanie nad pojazdem, który wjechał do budynku dworca, staranował poczekalnię i zatrzymał się na torach. Jak się zauważa, cudem uniknięto tragedii.
Z pierwszych ustaleń, o których poinformowały włoskie media, wynika, że 65-latka siedząca za kierownicą źle się poczuła i to zapewne było przyczyną utraty kontroli nad autem. Samochód wjechał przez drzwi stacji na peron i spadł na tory w chwili, gdy nie wjeżdżał na nie żaden pociąg.
Chwilę wcześniej, przejeżdżając przez budynek dworca, samochód uderzył pasażerkę stojącą w poczekalni.
Obie kobiety zostały zabrane na badania do szpitala.
Włoskie media publikują zdjęcia, przedstawiające auto "zaparkowane" na torach kolejowych.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.