Gdyby słowa abp. Gądeckiego stanowiły treść wspólnego orędzia, byłbym dużo bardziej optymistyczny. Niestety widać, że Orędzie jest wyrazem kompromisu, który gubi to co jest najważniejsze - czyli prawdę o ludobójstwie na Wołyniu - powiedział KAI prof. Jan Żaryn. Historyk i dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej skomentował w ten sposób treść dokumentu, jaki w katedrze warszawskiej podpisali w piątek przewodniczący Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki i abp Światosław Szewczuk, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.
Według prof. Jana Żaryna najważniejsze i najbardziej trafne słowa padły z ust abp. Stanisław Gądeckiego, który swoim głosem reprezentował polską wrażliwość. - Wyrażam moje uznanie wobec przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski i gratuluję, bo wypowiedzenie tych słów prawdy nie jest proste, zwłaszcza w dzisiejszych okolicznościach. Prawda jest warunkiem pełnego pojednania. Polscy politycy powinni mówić w podobnym tonie – podkreślił.
Historyk zaznaczył, że nie można „maskować ani zakopywać prawdy historycznej, dotyczącej ludobójstwa na Wołyniu i kresach południowo-wschodnich”. - Nie ma też równorzędności między ludobójstwem, a tym co w przeszłości niektórzy Polacy uczynili złego Ukraińcom – dodał.
Jak podkreśla prof. Żaryn ważną kwestią, która wybrzmiała w przemówieniu abp. Gądeckiego jest ekshumacja ofiar oraz godny pochówek. - Pojednanie powinno być uwarunkowane aktem zdecydowanej woli oraz konkretnym działaniem po stronie ukraińskiej. Bo to na terytorium Ukrainy wciąż znajdują się te „miejsca niepamięci” - zaakcentował.
Kolejną istotną kwestią poruszoną w słowie przewodniczącego KEP, według profesora, jest „wymóg edukacyjny”. - Ukraińcy muszą znać tę historię, by nie mieli pokusy pozytywnego odnoszenia się do banderyzmu, który nie ma neutralnej konotacji moralnej. Muszą wiedzieć, że UPA nie była wyłącznie zgrupowaniem walczącym z sowieckim okupantem. Nam kojarzy się z ludobójstwem na niewinnej ludności polskiej. Ukraińcy muszą wiedzieć jak postrzegamy banderyzm – powiedział.
Historyk docenił, że abp. Gądecki przypomina także o innych zbrodniach dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów m.in. na Żydach podczas holokaustu. - Ukraińskie oddziały współpracujące z Niemcami ponoszą współodpowiedzialność za pacyfikacje i mordy od Lwowa po Kijów. To zbrodnia, która prędzej czy później musi być wyartykułowana. Cieszę się że abp Gądecki się na to zdecydował – zaakcentował.
W ocenie prof. Żaryna wszystkie potrzebne słowa padły niestety wyłącznie po stronie polskiej i to właśnie strona polska nieustannie musi dopraszać się o gesty pamięci. W jego opinii, to ze strony ukraińskiej powinny paść słowa, które wypowiedział przewodniczący KEP.
- Gdyby słowa abp. Gądeckiego stanowiły treść wspólnego orędzia, byłbym wówczas dużo bardziej optymistyczny. Niestety widać, że Orędzie jest wyrazem kompromisu, który gubi to co jest najważniejsze - czyli prawdę. Zło, jakim jest brak polsko-ukraińskego pojednania, można przezwyciężyć tylko w oparciu o prawdę – podkreśli.
Rozmówca KAI ocenił, że brak konkretnych deklaracji i sformowań w Orędziu i przemówieniu abp. Światosława Szewczuka jest wynikiem lojalności greckokatolickiego Kościoła wobec stanu wrażliwości jaki panuje wśród autorytetów ukraińskich. Zauważył, że w związku z tym nasuwa się pytanie o przyczynę niezdolności elit ukraińskich do wyrażenia zdań, na które strona polska czeka od lat i o które nie powinniśmy się dopominać.
Tragedia tej sytuacji, jak tłumaczy prof. Żaryn, polega na tym, że polska strona od lat i nieustannie domaga się o gestów ze strony ukraińskiej i ich nie otrzymuje. - Doświadczenie jest także nauką. Strona ukraińska musi zdawać sobie sprawę, że nie ma możliwości by zmienić świadomość, wynikającą nie tylko z samej zbrodni, ale również z doświadczenia ostatnich dziesięcioleci. Nasze doświadczenie pokazuje, że strona polska próbuje wymusić postawę tak oczywistą, jak przyznanie, że nie ma zgody na ludobójstwo; bez reakcji z drugiej strony – wyjaśnił, podkreślając, że brak potępienia dla ludobójstwa jest niegodny narodu europejskiego.
Historyk zaznacza, że miejsca spoczynku ofiar są jeszcze dziś możliwe do rozpoznania, więc pochówek nie powinien sprawić niewyobrażalnych trudności. Braku pochówku nie można tłumaczyć toczącą się wojną, ponieważ Polacy proszą o to od lat. - Dopominanie się o pochówek to negatywne doświadczenie, które towarzyszy nam od wielu lat, Orędzie wpisuje się w to negatywne doświadczenie, więc nie sprzyja pojednaniu. Nie chodzi tylko o samą zbrodnie, ale również o te negatywne doświadczenia ostatnich lat – zaakcentował.
Profesor zwrócił również uwagę, że należy postawić pytanie o to kto powinien decydować o ewentualnym przebaczeniu. Podkreślił, że przebaczenie powinno wyjść ze strony rodzin osób pomordowanych. - Możemy po chrześcijańsku apelować o przebaczenie, ale trudno żeby abp Gądecki, sam przebaczył za zbrodnie, które są wynikiem doświadczenia konkretnej części narodu polskiego – posumował, dając, że z kolei tylko Ukraińcy stoją przed wyzwaniem dokonania aktu skruchy, muszą przeprosić za zbrodnie ludobójstwa, i nikt ich nie zastąpi w tym moralnym obowiązku.
- Myślę, że dziś przedstawiciele rodzin wołyńskich, mogą utożsamiać się ze słowami abp. Gądeckiego, natomiast nie ma podstaw podejrzewać, że są usatysfakcjonowane Orędziem i słowem abp. Szewczuka. Tkwi tam bowiem ten sam błąd, zakładający, że istnieje jakiekolwiek współistniejące zło między czynami, których dokonali Polacy wobec Ukraińców, a czynami które zostały wykonane przez Ukraińców wobec Polaków. A takiej furtki przygotowanej dla relatywistów nie można ani tworzyć, ani jej akceptować – zaznaczył.
Profesor przyznał, że Polacy mają oczywiście „swoje grzechy”, jak np. pacyfikacje wsi w II RP dokonane przez władze sanacji, ale trzeba wyodrębnić zbrodnie porównywalne jedynie do holokaustu, czyli planowe czystki ludobójcze, która zostały z rozmysłem wykonane na niewinnych polskich rodzinach. Próba relatywizowania przez porównanie odpowiedzialności jest kłamstwem.
- Jedna rzecz łączy te trzy dokumenty, a jest to modlitwa. Modlitwa biskupów, która wznosi tych ludzi ku prawdzie. To daje nadzieję, że jednak obie strony chcą szczerze dążyć do prawdy – podkreślił.
Rozmówca KAI przywołał głos niektórych komentatorów, którzy mówią, że piątkowe wydarzenia są jednym z kroków, w dobrą stronę, na drodze polsko-ukraińskiego pojednania. Historyk wyraził jednak obawę, że Orędzie, choć być może podpisane z intencją „szukania prawdy” może być użyte politycznie w celu „wygrywania kłamstwem”. A słowa zawarte w dokumentach, dotyczące porównania do listu biskupów polskich do biskupów niemieckich oraz szukanie pojednania bez nazwania zbrodni zgodnie z prawdą, może być wykorzystane przez polityków ukraińskich do świadomego legitymizowania kłamstwa.
- Tego się bardzo obawiam, doświadczenie podpowiada, że strona ukraińska - prezydent Zełenski, niestety jest ogarnięty lękiem i niemożnością wyrażenia prawdy, zawartej w słowach abp. Gądeckiego. Oby ten dokument nie stał się kolejnym instrumentem umożliwiającym mu dalsze popadanie w kłamstwo politycznej nowomowy: używa się tych samych słów dotyczących pojednania, ale z wyraźną niechęcią do wzięcia odpowiedzialności za to, że należy najpierw nazwać zbrodnię ludobójstwa ludobójstwem – zaakcentował, dodając, że w ten sposób Zełenski krzywdzi siebie i naród ukraiński. A na pewno nie buduje przyjaźni.
Prof. Żaryn uważa, że uzyskanie w Polakach (w polskim społeczeństwie, a nie tylko politykach, działających często w sposób cyniczny) autentycznych sojuszników i przyjaciół nie będzie możliwe dopóki nie zmieni się podejście strony ukraińskiej. Musi się to dokonać, jeśli Polacy mają być stroną, podtrzymującą słuszne żądania Ukraińców do ukarania Rosjan za ludobójstwo doby dzisiejszej.
- Wszystko wskazuje na to, że prezydent Ukrainy nie chce tego zrobić z powodów politycznych i wojskowych, być może dlatego, że banderyzm jest jednak dziś ważną pamięcią dającą energię i motywację w walce z Rosjanami, następcami sowietów. Mogę tylko spekulować czemu tak się dzieje – stwierdził.
Profesor Żaryn dodał, że abp Szewczuk „jest uwarunkowany swoim narodem i prezydentem, u którego nie uzyskał zgody na to by użyć słów jakich użył abp Gądecki”. - Nie są to jednak kwestie kościelne, a polityczne. Moim zdaniem można postawić hipotezę, że prezydent Ukrainy kieruje się uwarunkowaniami dużo poważniejszymi niż tylko historia relacji polsko-ukraińskich. Ukraińcy muszą się zmierzyć prędzej czy później także z problemem ich udziału w holokauście – podsumował dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej.
W piątek 7 lipca w archikatedrze warszawskiej, odbyło się Nabożeństwo Przebaczenia i Pojednania w ramach kościelnych obchodów 80. rocznicy Rzezi Wołyńskiej. W nabożeństwie udział wzięli przedstawiciele Kościoła katolickiego w Polsce, Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego i Kościoła rzymskokatolickiego w Ukrainie. Podczas uroczystości zostało podpisane Orędzie w 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej.
Rzeź wołyńska to masowa zbrodnia (określana też mianem czystki etnicznej i ludobójstwa), podczas której zginęły dziesiątki tysięcy Polaków. Została dokonana przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach zamieszkujących tereny województwa wołyńskiego, podczas okupacji przez III Rzeszę, z największą intensywnością w latach 1943-1944.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.