Maszyny to przyszłość pola walki, pisze "Rzeczpospolita" i podkreśla, że polscy inżynierowie świetnie sobie radzą na nowym rynku. Wojskowe roboty znad Wisły kupili już m.in. Saudyjczycy i Szwajcarzy, chcą ich także Hiszpanie.
Statystyki podają, że w 2004 r. amerykańskie wojsko na misjach w Iraku i Afganistanie dysponowało ponad 180 robotami. A już cztery lata później tylko w Afganistanie takich maszyn było ok. 6 tys. Teraz nieoficjalnie szacuje się, że w użyciu może być nawet 10 tys. sztuk.
Roboty, to przyszłość pola walki. W 2008 r. podczas działań wojennych "zginęło" ok. 1600 robotów. Specjaliści z Pentagonu twierdzą, że udało się dzięki temu ocalić życie ponad 3 tys. żołnierzy. Urządzenia te służą najczęściej do wykrywania i unicestwiania ładunków wybuchowych. Mogą też być używane do patrolowania terenu i działań ofensywnych.
Wojskowy robot to jednak poważny wydatek. Sama maszyna bez wyposażenia kosztuje nawet pół miliona złotych. Wyposażenie, w zależności od potrzeb, może kosztować drugie tyle.
Polscy inżynierowie konstruują roboty dorównujące najlepszym na świecie, powiedział "Rzeczpospolitej" Janusz Walczak - niezależny ekspert wojskowy. Nasi specjaliści z Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów koordynują prace nad unijnym projektem TALOS, który ma wzmocnić bezpieczeństwo granic UE.
Naukowcy chcą najważniejszą rolę powierzyć robotom. Bezzałogowe platformy miałyby działać zarówno na lądzie jak i w powietrzu. - Bez przerwy skanowałyby i monitorowały teren, a w razie pojawienia się intruza wysyłane byłyby roboty mobilne, opowiada dyrektor instytutu Jan Jabłkowski. Powstające w Polsce prototypy mają być gotowe już za dwa lata.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.