– Moja modlitwa będzie modlitwą dziękczynną za wolność, która jest wielkim darem dla mojego kraju i dla mnie. Ponadto będę się modlił o szansę na odbudowywanie wspólnoty albo przynajmniej o powstrzymanie procesu jej destrukcji – powiedział dla KAI prezydent Bronisław Komorowski.
KAI: Jakie oczekiwania wiąże Pan z beatyfikacją Jana Pawła II? Czy wpłynie ona na Polskę, na styl debaty o naszych sprawach, na jakość uprawiania polityki?
– Sugerowałbym zachowanie ostrożności i umiaru w formułowaniu zbyt daleko idących oczekiwań w innym obszarze niż życie religijne i duchowe. Skłania mnie do tego obserwacja dwóch tysięcy lat doświadczeń Kościoła i tysiąca lat państwa polskiego. Zawsze będzie toczył się spór o to, czy świat zmienia się odpowiednio szybko i zmierza w dobrą stronę. Osobiście więc wiążę z beatyfikacją nadzieję na ponowne przeżycie dokonań i nauki Jana Pawła II, nadzieję na pogłębienie zrozumienia słów polskiego papieża.
Doradza Pan wstrzemięźliwość jeśli chodzi o wpływ beatyfikacji na naszą rzeczywistość, ale przecież polskie społeczeństwo w ponad 90 procentach stanowią katolicy, a prezydent, premier i niemal wszyscy parlamentarzyści odwołują się do chrześcijańskiego świata wartości. Dlaczego właściwie oczekiwania na jakąś przemianę miałyby być nierealne? Czy coś jednak nie powinno z tego wydarzenia wynikać?
– Miejmy nadzieję. Jednak sprowadzanie beatyfikacji do wydarzenia, które miałoby mieć wpływ na rozstrzygnięcia polityczne czy na debatę polityczną jest niepotrzebnym jego spłyceniem. Wszyscy mamy nadzieję, że pod wpływem tego pięknego doświadczenia ludzie będą choć odrobinę lepsi, trochę mądrzejsi. Trzeba w to wierzyć. Dla mnie – z punktu widzenia czysto ludzkiego, a nie politycznego – czymś poruszającym była obserwacja godności cierpienia i śmierci Jana Pawła II. To była wielka lekcja chrześcijaństwa. Czuję więc wewnętrzny opór, kiedy pyta mnie pan jak te przeżycia mają się do sfery politycznej.
Ale papież w 1987 r. podkreślał, jak bliskie jest mu dziedzictwo Solidarności i ludzie z nią związani, w wolnej Polsce przemawiał do świata polityki kierując do nich konkretne myśli...
– Osobiście nauki papieża staram się lokować bardziej w kontekście spraw całej ludzkości. Poruszał On bowiem problemy i wyzwania całego współczesnego świata: relacji między człowiekiem a Bogiem, między ludźmi, relacji pomiędzy człowiekiem a Kościołem. W obliczu tych wielkich rozważań zawsze było miejsce na myślenie w kategoriach polskich, narodowych. Dla mnie myśl i działanie Jana Pawła II oznacza możność godzenia funkcjonowania w Kościele współczesnym i dobrego działania na rzecz własnej ojczyzny. W tym kontekście widzę też wielkie pytania o solidarność między ludźmi i Jego ojcowską dumę z polskiej Solidarności. Staram się zawsze pamiętać głębokie słowa Ojca Świętego na cmentarzu w Radzyminie o wdzięczności współczesnych w stosunku do pokoleń minionych, jego pokolenia. To wielka rzecz okazać wdzięczność Panu Historii, ale i konkretnym ludziom, powinniśmy się tego uczyć. Dlatego i dzisiaj należy samych siebie pytać, czy potrafimy okazać wdzięczność za naszą wolność.
Potrafimy?
– Na to pytanie każdy sam musi sobie odpowiedzieć.
A czy jednym z ciekawych pytań nie wydaje się Panu to o dzisiejszą postawę ludzi wywodzących się z jednego, solidarnościowego pnia i będących chrześcijanami. Czy nie uważa Pan, że jest coś nie w porządku, gdy uczestnicząc w tej samej Mszy czołowi politycy nie są w stanie podać sobie ręki i przekazać znak pokoju, po czym za chwilę przystępują do komunii?
– To bolesna ilustracja poziomu niechęci, agresji, czasami nienawiści. Osobiście problemu z podaniem komukolwiek ręki nigdy nie miałem i nie mam. Inni miewają. Ale niczego nie wolno udawać. Każdy gest, jeżeli ma być gestem przekazania pokoju, musi być prawdziwy a nie na pokaz. Musi za nim stać głębokie przemyślenie i gotowość do szukania tego, co wspólne a nie tego, co dzieli. Powinien oznaczać zrozumienie rzeczy najważniejszej: że solidarność rozumiana zarówno jako postawa jak i ruch społeczny jest własnością ludzi o bardzo różnych poglądach a nawet światopoglądach, o odmiennych preferencjach politycznych, o różnych drogach życiowych. Jestem pewien, że świadome pojednanie ucieszyłoby Jana Pawła II.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.